Oni znów to zrobią Polakom! Będzie nowy lockdown

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
REKLAMA

Czy władza właśnie krok po kroku przygotowuje nas na kolejne zamknięcie gospodarki? – pytają Konfederaci. Pewne wypowiedzi polskich polityków mogą niepokoić, a jeśli dodamy do tego co dzieje się u naszych południowych sąsiadów to w oczy zaczyna zaglądać widmo lockdownu, który „przerabialiśmy” wiosną.

Na wniosek ministra zdrowia Romana Prymuli rząd Czech wprowadził 30-dniowy stan wyjątkowy. Będzie obowiązywać od 5 października. Krok ten, wraz z dodatkowymi restrykcjami, ma ograniczyć liczbę nowych zakażeń koronawirusem w kraju oraz wspomóc system ochrony zdrowia, który staje się niewydolny. Podobnie sytuacja wygląda na Słowacji. Tamtejszy rząd z powodu wzrostu liczby zakażeń SARS-CoV-2 podjął w środę decyzję o wprowadzeniu od 1 października stanu wyjątkowego, który ma obowiązywać przez 45 dni.

A w Polsce co? Przez długi czas przedstawiciele polskiego rządu zapewniali, że drugi lockdown nam nie grozi. W ostatnich dniach narracja zaczęła iść w kierunku blokady przy podziale na regiony.

REKLAMA

„Zgodnie z nowym projektem rządowego rozporządzenia w trybie pilnym wprowadzane są kolejne obostrzenia (ponowne uderzenie szczególnie w branżę weselną, bary i restauracje), a minister zdrowia Adam Niedzielski już zapowiada kolejne, przyznając wprost, że „będziemy zaostrzali politykę.” Ponadto wiceminister zdrowia podkreślił też, że za brak maseczki będą już nie upomnienia, ale mandaty. To nie wszystko – zapowiedziano też oficjalnie, że na zbliżający się okres Wszystkich Świętych nasi rządzący zechcą nam ograniczyć wyjazdy…” – czytamy na profilu Konfederacji.

Te spostrzeżenia mogą niepokoić, podobnie jak czwartkowa wypowiedź wiceministra zdrowia Waldemara Kraski.  – Postanowiliśmy od przyszłego tygodnia zaostrzyć kryteria klasyfikacji miast i powiatów do strefy czerwonej i żółtej – poinformował. Co to oznacza? A no to, że poszczególne miejscowości szybciej będą wpadać do stref objętych poważniejszymi restrykcjami. Niby lockdownu nie ma, ale o ograniczenia w poszczególnych miejscach będzie dużo łatwiej.

Rząd wpakuje duże miasta do stref czerwonych i żółtych

„Podczas konferencji prasowej w Ministerstwie Zdrowia wiceszef resortu przekazał, że od przyszłego tygodnia będą zaostrzone kryteria klasyfikacji miast i powiatów do strefy czerwonej i żółtej” – podaje PAP. – Modyfikacja będzie dotyczyć głównie wartości referencyjnej trzydniowego wskaźnika korygującego, dla którego obecnie wartość referencyjna wynosi 1,5 – oświadczył Kraska.

„Dla powiatów o gęstości zaludnienia powyżej 1500 osób na kilometr kwadratowy korekta kategorii z czerwonej na żółtą lub żółtej na zieloną nastąpi, jeśli liczba zakażeń na 10 tys. mieszkańców w okresie ostatnich trzech dni będzie niższa niż 1, a dla powiatów o gęstości zaludnienia poniżej 1500 osób na kilometr kwadratowy będzie to 1,2” – przekazał wiceszef MZ.

Wyjaśnił, że jest to korekta niekorzystna dla dużych miast, bo miastom o dużej liczbie mieszkańców będzie zdecydowanie łatwiej dostać się do strefy żółtej i czerwonej. Kraska przekazał też, że zapowiadane obostrzenia w strefach żółtych i czerwonych, m.in. dotyczące wesel, wejdą ok. 15 października.

– W tej chwili rozporządzenie (w sprawie dodatkowych obostrzeń – PAP) będzie w konsultacjach społecznych, to będzie ok. tygodnia, później będzie tydzień vacatio legis i mniej więcej przewidujemy, że te obostrzenia wejdą ok. 15 października – tłumaczył.

– Chcemy dać ten czas na przygotowanie ewentualnych imprez rodzinnych, żeby ich organizatorzy o nich wiedzieli – dodał Kraska.

Chodzi o zapowiedziane we wtorek obostrzenia: nowe limity liczby osób biorących udział w zgromadzeniach, w tym w przyjęciach rodzinnych – w strefie zielonej do 100 osób, w strefie żółtej do 75 osób; w strefie czerwonej pozostanie ograniczenie zgromadzeń do 50 osób.

W strefie czerwonej pojawi się też nowe obostrzenie – ograniczenie działalności restauracji, pubów i barów do godziny 22.00. Z kolei obowiązek zasłaniania ust i nosa na wolnym powietrzu zostanie rozszerzony i będzie obowiązywał również w strefie żółtej, a nie jak do tej pory tylko w strefie czerwonej.

Miękki lockdown

Wsłuchując się w polityków partii rządzącej można odnieść wrażanie, że szykuje nam się – powiedzmy – taki „miękki lockdown”. Restrykcje nie zostaną określone tym terminem oficjalnie, bo wzbudziłoby to masowy sprzeciw. Będzie za to mowa o regionalizacji. Jednak łatwo sobie wyobrazić, że przy nowych zasadach klasyfikacji na strefy w połowie października niemal każde większe miasto będzie w strefie czerwonej czy żółtej. A jak nie będzie to się zrobi więcej testów i… już będzie!

Możemy też się spodziewać, że sukcesywnie, powoli będą do każdej ze stref przypisywane następne ograniczenia i koniec końców sytuacja zacznie przypominać tę z wiosny, z tym, że nie będzie nazywać się „lockdownem”. Genialne.

Nikogo nie zdziwi chyba sytuacja, w której za kilka dni dowiemy się, że w np. w strefie czerwonej zamknięte zostaną puby czy restauracje, a z mieszkania wyjść będzie można wyłącznie w towarzystwie domowników.

Już teraz przecież mówi się o nakazie noszenia maseczki na wolnym powietrzu i straszy karami za złamanie zalecenia, a gastronomia ma być zamykana o godz. 22. Kto wie, może późnym wieczorem wirus jest bardziej ekspansywny!

Żarty, żartami, ale kolejne kroki wydają się niepokojące i mogą skończyć się kolejnym potężnym ciosem w polską gospodarkę.

REKLAMA