Opera Paryska składa samokrytykę. Zbyt biały balet i stereotypy rasowe

Za kulisami opery paryskiej. Obraz Jean Beraud
Za kulisami opery paryskiej. Obraz Jean Beraud
REKLAMA

Jeszcze na długo przed pojawieniem się ruchu Black Lives Matter pewne dziedziny sztuki były oskarżane o to, że są zbyt „białe”. Dotyczyło to m.in. opery, czy filharmonii.

Teraz pod wpływem BLM dyrektor generalny Opery Paryskiej składa „samokrytykę” i zapowiada, że placówka zajmie się „promowaniem różnorodności”. Koniec np. ze stylem teatralnego makijażu odwołującym się do stereotypowych wyobrażeń, jak np. Blackface.

W operze powstaje „bezprecedensowa misja”. Dyrektor Alexander Neef zdecydował się powierzyć czuwanie nad nią Constance Rivière, Rzecznik Praw Obywatelskich i historykowi Papie Ndiaye, „specjaliście od rasizmu”, współzałożycielowi Rady Reprezentacyjnej Czarnych Stowarzyszeń (CRAN).

REKLAMA

Do 15 grudnia misja ma przedstawić plan działania. „Jeśli chcesz pozostawać częścią społeczeństwa, nie możesz stać w miejscu i odmawiać ewolucji” – mówi dyrektor opery Alexander Neef.

W planach jest większy dostęp dla Metysów i Murzynów do kosmetyków i makijażu odpowiadającego ich karnacji skóry. W balecie mają być np. stosowane bardziej przystające do ich morfologii rajstopy i baletki. Zniknąć mają także niektóre nazwy związane z Operą, które zawierają np. słowo „negre”.

BLM wkracza w każdą dziedzinę życia. „Wdrażane” właśnie pomysły przypominają dawne „wytyczne” partii komunistycznych. W dodatku teraz kierownictwo różnych placówek robi to „spontanicznie” i niemal na wyścigi.

Kapitulacja, uległość, czy głupota?

Źródło: VA

REKLAMA