Zakręcał grzejniki, ale i tak zapłaci. Zaskakujący wyrok!

Grzejnik/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
Grzejnik/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
REKLAMA

Mężczyzna, który zakręcał grzejniki w zimie będzie musiał zapłacić za korzystanie z ciepła. Sąd Najwyższy stanął po stronie spółdzielni i uznał, że mężczyzna ogrzewał się „alternatywnie” – od sąsiadów.

Mieszkaniec Łodzi pozwał spółdzielnie mieszkaniową o nadpłatę kosztów ogrzewania jego lokalu w latach 2010-2015. Mężczyzna tłumaczył przed sądem, że on sam zakręcał grzejniki i korzystał tylko z kaloryfera w kuchni.

Sprawa ciągnęła się przed sądem od 2016 roku. Teraz zapadł zaskakujący wyrok.

REKLAMA

Sąd Najwyższy stanął… po stronie spółdzielni. Sędziowie uznali, że mężczyzna czerpał ciepło… od sąsiadów.

Mężczyzna bronił się, że podzielniki ciepła wskazywały 2-3 kreski, ale był to wynik zimnego odparowania, a on sam nie powinien płacić za niezużyte ciepło. Nic to nie dało.

Sąd Najwyższy odnosił się głównie do kwestii formalnych i zasadności skargi złożonej przez Prokuratora Generalnego. Niemniej nawiązał też do sedna sporu.

– Powód świadomie rezygnując z ogrzewania czterech pomieszczeń w mieszkaniu poprzez zakręcenie grzejników, nolens volens korzystał z ciepła dostarczanego przez nieopomiarowaną część instalacji przez sąsiednie, ogrzewane pomieszczenia – uznał Sąd Najwyższy i stwierdził, że spółdzielnia ma prawo oczekiwać uczestnictwa w kosztach ciepła.

Sąd tym samym uznał, że grzejniki nie są jedynymi źródłami ciepła w mieszkaniu. Natomiast cechą charakterystyczną instalacji centralnego ogrzewania w budynkach z okresu lat 70. i 80. jest to, że część tej instalacji jest wspólna dla wielu mieszkań.

Zatem w razie zakręcenia zaworów termostatycznych przez mieszkańca jego lokal nadal będzie ogrzewany ciepłem z sąsiednich mieszkań. Dlatego też musi się dołożyć do kosztów ocieplania.

Źródło: InnPoland

REKLAMA