
Nowy minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił program „zero tolerancji”. Od soboty 10 października zaostrza się reżim maseczkowy. W strefach „żółtych” i „czerwonych” zasłanianie ust i nosa będzie obowiązkowe już po przekroczeniu progu domu. Co więcej, odmowa przyjęcia mandatu za brak maseczki może skończyć się karą Sanepidu, wynoszącą nawet 30 tys. zł.
Podczas wspólnej konferencji z szefem resortu zdrowia, szef Komendy Głównej Policji Jarosław Szymczyk oświadczył, że nowe rozporządzenie ułatwi funkcjonariuszom karanie „nieprawomyślnych” obywateli.
– Projekt rozporządzenia będzie wymagał od soboty posiadania zaświadczenia o niemożności zasłaniania nosa i ust z powodów zdrowotnych – wskazał szef KGP. Drugą grupą zwolnioną z obowiązku noszenia maseczek mają być także osoby posiadające zaświadczenie o niepełnosprawności.
Wzmożonych kontroli mogą spodziewać się także kierowcy przewożący pasażerów. Według policji maseczki powinny mieć osoby, które podróżują jednym samochodem, ale nie zamieszkują razem. Jeśli zaś podróżujemy sami bądź z bliskimi, z którymi wspólnie mieszkamy lub z dzieckiem do lat 4, wówczas nie ma obowiązku zasłaniania twarzy. Odstępstwo dotyczy również osób, których stan zdrowia na to nie pozwala – tu potrzebne będzie zaświadczenie.
Wniosek do Sanepidu
Szef KGP zapowiedział, że za brak maseczki stosowane będą możliwie wysokie kary – mandaty w wysokości 500 zł. Tym razem jednak Policja, we współpracy z Ministerstwem Zdrowia, będzie „przekonywać” Polaków, by przyznali się do „winy”. Odmowa przyjęcia takiego mandatu zakończyć ma się bowiem nie tylko skierowaniem do sądu rejonowego wniosku o ukaranie, co jest standardową procedurą. Od tej pory odmowa ma być także – zawsze – jednoznaczna z wnioskiem do Sanepidu.
– Chcielibyśmy wprowadzić mechanizm, by każdorazowo w przypadku odmowy przyjęcia mandatu był kierowany wniosek o ukaranie do sądu i dodatkowo wniosek o wdrożenie postępowania administracyjnego do inspekcji sanitarnej – mówił podczas konferencji prasowej Jarosław Szymczyk.
Co więcej, trwają prace legislacyjne nad zwiększeniem wysokości mandatów, aby „te dolegliwości były naprawdę odczuwalne”. Obecnie 80 proc. interwencji wobec „bezmaseczkowców” kończy się upomnieniami, a 20 proc. – mandatami. Teraz proporcje te mają być odwrócone.
Choć mandat wynosi „zaledwie” 500 zł, to odmowa jego przyjęcia może być jeszcze bardziej dotkliwa. Kara administracyjna Sanepidu wynosi bowiem od 5 tys. zł do nawet 30 tys. zł. Jest to więc pośrednie przymuszenie do przyjęcia mandatu.
Sąd co prawda może umorzyć maseczkowe postępowanie, jednak mimo to można otrzymać karę od Sanepidu. W przypadku odwołania się od niej i tak trzeba zapłacić. Decyzji inspekcji sanitarnej jest bowiem nadawany rygor natychmiastowej wykonalności – karę trzeba zapłacić w ciągu 7 dni.
Źródła: bezprawnik.pl/gk24.pl/nczas.com