17-letnia „aktywistka ekologiczna” wezwała Amerykanów do głosowania na kandydata Demokratów Joe Bidena. Rzecz jasna uznała, że ten lepiej rozumie problemy klimatu. Na szczęście opinie Thunberg w USA są mniej cenione, niż w zwariowanej Europie i jej wezwanie pewnie Trumpowi specjalnie nie zaszkodzi.
Greta Thunberg kolejny raz pokazuje, że zna się na wszystkim. Chociaż twierdziła, że nigdy nie „zaangażuje się w politykę”, jednak robi to kolejny raz.
Szwedka opublikowała w sobotę 10 października tweeta, w którym pisze, że „z punktu widzenia klimatu”… „po prostu organizuj się i zachęcaj wszystkich do głosowania na Bidena.”
To nie pierwszy raz, kiedy „apolityczność” Grety Thunberg ustępuje miejsca dość zdecydowanym opiniom politycznym. W czerwcu, kiedy USA zaczęły wstrząsać „antyrasistowskie” zamieszki ruchu Black Lives Matter po śmierci Afroamerykanina George’a Floyda, 17-latka twierdziła, że „wygląda na to, że przekroczyliśmy swego rodzaju społeczny punkt zwrotny”.
Thunberg mówiła, że nie można „zamiatać niesprawiedliwości pod dywan”. Swoje zaangażowanie tłumaczyła tym, że „Kryzysu ekologicznego i klimatycznego nie da się rozwiązać przy pomocy obecnych systemów politycznych i gospodarczych”.
Wylansowanie Grety Thunberg miało do początku konkretny cel ideologiczny. Teraz widać, jak z „użytecznej idiotki”, w sensie leninowskim, robi się już „aktywistkę polityczną”, a jej deklaracje o apolityczności można włożyć między bajki. Zresztą szkoda, że tychże bajek w jej dzieciństwie ją pozbawiono.
I never engage in party politics. But the upcoming US elections is above and beyond all that.
From a climate perspective it’s very far from enough and many of you of course supported other candidates. But, I mean…you know…damn!
Just get organized and get everyone to vote #Biden https://t.co/gFttFBZK5O— Greta Thunberg (@GretaThunberg) October 10, 2020
Źródło: Twitter