Rząd popełnił błąd. Jak nie dać sobie wlepić mandatu za brak maseczki

Policja daje mandaty za łamanie restrykcji.
Policja daje mandaty za łamanie restrykcji. (Zdj. PAP/Andrzej Rybczyński)
REKLAMA

Od soboty 10 października cała Polska znalazła się w tzw. żółtej strefie. Oznacza to m.in., że – wg rządu – praktycznie wszędzie poza domem musimy nosić maseczki a za ich brak grożą nam surowe kary. Na szczęście to nie do końca prawda. Rząd popełnił błąd. Publicystka portalu wPrawo.pl, Katarzyna Treter-Sierpińska, przygotowała „gotowiec”, który można przeczytać policjantowi, który będzie chciał ukarać nas mandatem za nienoszenie maseczki.

Treter-Sierpińska w „swoim” gotowcu pisze o ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi z 5 grudnia 2008 roku. To do tej ustawy odnoszą się wszystkie covidowe rozporządzenia.

W myśl tej ustawy „stosowanie środków profilaktycznych i zabiegów”, czyli w obecnej sytuacji m.in. zakrywania nosa i ust, może być wymagane jedynie od osób chorych i podejrzanych o zachorowanie.

REKLAMA

Nie można jednak uznać za osobę podejrzaną o zachorowanie każdego Polaka. Ustawa ściśle określa, czym taka osoba musi się wyróżniać. Podejrzanych o zachorowanie musi mieć „objawy kliniczne lub odchylenia od stanu prawidłowego w badaniach dodatkowych”.

Tylko od osób spełniających te warunki można wymagać stosowania się do restrykcji.

Dalej dziennikarka stwierdza, że Powiatowy Inspektorat Sanitarny nie ma prawa do nakładania kar pieniężnych za niestosowanie się do nakazu zakrywania nosa i ust.

Nie przyjmując mandatu od policjanta, warto przeczytać mu treść tego „gotowca”, którą on będzie musiał odnotować w uwagach.

Wcześniej temat omówił adwokat Jacek Wilk z Konfederacji, pokazując dlaczego obowiązek noszenia maseczek jest nielegalny.

Adwokat Jacek Wilk przypomina: „Obowiązek noszenia maseczek jest całkowicie nielegalny”

REKLAMA