
Pierwszy SOR nie przyjął pacjentki, bo podejrzewał COVID-19. Drugi też nie, bo wykluczył COVID-19. 87-latka zmarła w trzecim szpitalu. Oto, jak koronawirusowe bezduszne procedury zabijają.
Pomiędzy szpitalnymi oddziałami ratunkowymi pacjentka była wożona przez dwie godziny. I to były ostatnie godziny jej życia.
Do zdarzenia doszło w maju 2020 roku, a Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo w tej sprawie. Prokuratorzy chcą wyjaśnić, dlaczego kobieta nie uzyskała pomocy i zmarła.
Wiadomo, że 87-latka miała trudności z oddychaniem oraz duszności. Karetka pogotowia zawiozła ją do szpitala miejskiego w Częstochowie. Tam lekarze uznali, że może mieć COVID-19, więc odesłali ją do szpitala zakaźnego.
W szpitalu zakaźnym uznano, że 87-latka nie ma objawów COVID-19, więc nie mogą jej przyjąć.
Kobieta trafiła więc do trzeciego szpitala, ale na pomoc było już za późno. Tam zmarła. Dyrektor placówki, w której nastąpił zgon kobiety, zawiadomił prokuraturę o nieudzieleniu pomocy medycznej.
Śledztwo prokuratury
Choć od zdarzenia minęło kilka miesięcy, biegli wciąż ustalają przyczynę śmierci 87-letniej kobiety.
– W toku śledztwa ustalono, że w maju bieżącego roku szpitalny oddział ratunkowy miejskiego szpitala w Częstochowie odmówił przyjęcia pacjentki, która uskarżała się na duszności – mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
– Na podstawie rozmowy z pracownikami pogotowia, a nie badania pacjentki, podjęto decyzję o przewiezieniu jej na oddział zakaźny szpitala wojewódzkiego przy ulicy PCK. Ale tam stwierdzono przeciwwskazania do przyjęcia z uwagi na brak objawów COVID-19. 87-latka miała tylko problemy z oddychaniem, zresztą leczyła się wcześniej na choroby związane z krążeniem. Nie miała gorączki ani kaszlu – mówi prokurator.
Wiadomo tyle, że 87-latka nie była zakażona koronawirusem. Nikomu nie postawiono do tej pory zarzutów.