Lista hańby! Terlikowski obnaża „logikę” posłanek lewicy. „Gdyby zaakceptować język pań, to trzeba by uznać magię w miejsce nauki”

Tomasz Terlikowski i Wanda Nowicka/Fot. PAP/screen YouTube
Tomasz Terlikowski i Wanda Nowicka/Fot. PAP/screen YouTube
REKLAMA

W czwartek 22 października Trybunał Konstytucyjny ma rozpatrzeć kwestię aborcji eugenicznej. Posłanki Lewicy usilnie próbują przekonać opinię publiczną, że to zamach na „prawa kobiet”. Wystosowały nawet list do prezes TK Julii Przyłębskiej. Dziury w ich postępowej logice obnażył jednak publicysta Tomasz Terlikowski.

„Jeśli Trybunał podzieli stanowisko 119 posłów i posłanek Prawa i Sprawiedliwości i zdelegalizuje przerywanie ciąży z powodu poważnych wad płodu, będzie to decyzja bezprecedensowa, sprzeczna z konstytucją i bardzo szkodliwa społecznie. W dramatyczny sposób zaważy na życiu tysięcy kobiet, dzieci i ich rodzin” – grzmiała w liście do Julii Przyłębskiej Wanda Nowicka.

„Dlatego też piszemy do Pani po to, by przed podjęciem ostatecznej decyzji Pani i cały Trybunał wysłuchali argumentów, z którymi podczas rozprawy nie będzie miał okazji się zapoznać.

REKLAMA

Jest coś wręcz nieprzyzwoitego w tym, że rozstrzygnięcie, które może tak drastycznie ograniczyć prawa Polek, zapadnie bez ich udziału, bez możliwości zajęcia stanowiska, co sądzą o takim zakazie, który je ubezwłasnowolni w momencie, gdy zmierzą się z największym dramatem życiowym. Ciąża z głębokimi wadami zamiast upragnionego zdrowego dziecka jest właśnie takim dramatem” – dodała.

Zdaniem Lewicy, zakaz zabijania dzieci nienarodzonych ze względu na podejrzenie chorób „drastycznie ograniczałby prawa połowy społeczeństwa, tj. kobiet, do decydowania o swoim życiu osobistym i rodzinnym”.

KON-STY-TUCJA

Nowicka przekonywała też, że byłoby to niezgodne z konstytucją. „Bowiem pozbawienie kobiet możliwości zadecydowania o tym, czy przerwać ciążę, czy jednak urodzić dziecko z poważnymi wadami, wielokrotnie łamie prawa kobiet gwarantowane konstytucyjnie, o czym Trybunał Konstytucyjny powinien wiedzieć najlepiej” – napisała poseł opłacana przez przemysł aborcyjny.

Odniosła się do argumentu o „prawie do godności, która jest nienaruszalna” – art. 30. „Któż może zaprzeczyć, z czego Trybunał Konstytucyjny powinien zdawać sobie sprawę, że ubezwłasnowolnienie kobiet w tak krańcowy sposób narusza ich godność” – czytamy.

Lista hańby

Pod listem podpisały się parlamentarzystki lewicy: Gabriela Morawska-Stanecka, Magdalena Biejat, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Monika Falej, Daria Gosek-Popiołek, Katarzyna Kotula, Katarzyna Kretkowska, Anita Kucharska-Dziedzic, Beata Maciejewska, Paulina Matysiak, Karolina Pawliczak, Monika Pawłowska, Małgorzata Prokop-Paczkowska, Joanna Scheuring-Wielgus, Małgorzata Sekuła Szmajdzińska, Joanna Senyszyn, Anita Sowińska, Katarzyna Ueberhan, Marcelina Zawisza, Anna-Maria Żukowska.

„Nielogiczność i brak elementarnej spójności”

Do listu odniósł się Tomasz Terlikowski. Publicysta stwierdził, że nie będzie „orał” posłanek lewicy. Wykazał jednak niekonsekwencję w ich narracji.

„Nie będę «orał» posłanek lewicy, nie będę wskazywał, że rolą Trybunału jest zbadanie, czy wyjątek eugeniczny jest zgodny z polską konstytucją, i że to, że jest niezgodny sugerował przed wieloma laty prof. Andrzej Zoll, a nie badanie skutków społecznych. To wszystko nie ma większego znaczenia. Nie będę także tłumaczył, że uznanie, że przyznanie rodzicom (a w tym przypadku nawet nie rodzicom, bo panie posłanki mówią tylko o kobietach, tak jakby dzieci, o których życiu chcą decydować nie miały ojców) prawa do decyzji o tym, czy ich niepełnosprawne, chore czy upośledzone mogą żyć, czy nie oznacza w istocie dyskryminację ze względu na stan zdrowia, na niepełnosprawność, co jest w konstytucji zakazane. To wszystko sobie daruję” – napisał.

Terlikowski wskazał jednak, że nie może „przejść do porządku dziennego nad jawną nielogicznością, brakiem elementarnej spójności tego, co wypisują owe panie”.

„I nie mogę nie zadać pytania o to, co to jest «ciąża z głębokimi wadami»? Wady, to warto przypomnieć, ma nie ciąża (ta bowiem jest stanem fizjologicznym kobiety), ale istota ludzka, która znajduje się w organizmie matki. Możemy ją nazwać płodem czy embrionem, ale nie ciążą, a nazwy te w istocie niczego nie zmieniają, bo odnoszą się one do stanu rozwoju istoty/osoby ludzkiej, ujmując rzecz wprost człowieka, a nie do gatunku, do jakiego on przynależy. To zaś nie ulega wątpliwości: istota w łonie kobiety jest człowiekiem, bowiem należy do gatunku ludzkiego. Żadne prawo nie akceptuje uznania, że niepełnosprawność, nawet największe upośledzenie czy najpotężniejsze braki wykluczają nas z owego gatunku” – wskazał publicysta.

O tym, co Lewicy nie chce przejść przez gardło

„Skąd zatem ten zadziwiająco niespójny koncept (ciąża z głębokimi wadami kontra zdrowe dziecko)? Odpowiedź jest, obawiam się, dość oczywista. Otóż paniom, i to dobrze o nich świadczy, nie chce przejść przez gardło przeciwstawienie dziecka zdrowego i dziecka chorego, one same nie akceptują uznania, że rodzice mają prawo zlikwidować dziecko chore, z wadami genetycznymi czy po prostu z Zespołem Dawna, więc prawdę o aborcji eugenicznej ukrywają pod absurdalnym terminem «ciąża z głębokimi wadami». Kłopot polega na tym, że nie ciąża ma wady, a istota ludzka, i że przerwanie ciąży oznacza w tym przypadku likwidację owego życia. Likwidację, która jest najpotężniejszą dyskryminacją słabszych, chorych i niepełnosprawnych, z jaką można mieć do czynienia. A panie posłanki tak bardzo próbują to ukryć, że wymyślają sformułowania, które nie bronią się ani logicznie, ani językowo, ani tym bardziej biologicznie” – skwitował Terlikowski.

„Rodzenie płodu” vs. zdrowe dziecko

Zdaniem publicysty, „gdyby zaakceptować język pań, to trzeba by uznać magię w miejsce nauki”.

„Oto przez dziewięć miesięcy mielibyśmy do czynienia z ciążą (która jest stanem kobiety), czasem z głębokimi wadami, a czasem bez nich, a potem nagle, w momencie urodzin, pojawiałoby się «zdrowe dziecko», ewentualnie dziecko chore (w zależności od tego, jaka byłaby to ciąża).

Nie jest też jasne, w którym momencie owo dziecko, by się pojawiało, bo w innym miejscu swojego tekstu panie określają narodziny chorego dziecka (odwołując się do dokumentów ONZ) mianem «rodzenia płodu». Czy oznacza to, że ich zdaniem płodem jest również noworodek, jeśli jest chory? A jeśli nie jest, to w którym momencie przestaje nim być? To są pytania, których trudno paniom nie zadać” – zakończył.

Źródła: wyborcza.pl/Twitter

REKLAMA