PiS jak zwykle tchórzliwie. Stanowcza reakcja Węgrów na kłamstwa Joe Bidena

Hunter Biden zarabiał ogromne pieniądze od zagranicznych firm za kontaktowanie ich ze swoim ojcem wiceprezydentem, a teraz kandydatem na prezydenta Joe Bidenem. Zdjęcie: . EPA/ANDY WONG / POOL Dostawca: PAP/EPA.
Hunter Biden zarabiał ogromne pieniądze od zagranicznych firm za kontaktowanie ich ze swoim ojcem wiceprezydentem, a teraz kandydatem na prezydenta Joe Bidenem. Zdjęcie: . EPA/ANDY WONG / POOL Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Węgierski rząd stanowczo zareagował na insynuacje i kłamstwa byłego wiceprezydenta USA porównującego Węgry i Polskę do białoruskiego reżimu. Rząd polski, jak zwykle w takich sytuacjach, zachowuje się tchórzliwie.

Joe Biden, kandydat Demokratów na prezydenta po raz kolejny dał pokaz swej arogancji i niekompetencji. W czasie programu telewizyjnego stacji ABC przeprowadzanego w konwencji tzw. town hall kiedy to wyborcy odpytują kandydatów wiceprezydent mówił m.in o sytuacji w Europie Środkowej i na Białorusi i tamtejszych „reżimach totalitarnych”.

Widzicie, co się dzieje we wszystkim, od Białorusi po Polskę i Węgry, i powstawanie totalitarnych reżimów na świecie. A ten prezydent (Trump – przyp. red.) popiera wszystkich zbirów świata – mówił Biden.

REKLAMA

To kłamliwe porównanie i mówienie „o totalitarnych reżimach” wywołało stanowczą reakcję węgierskiego rządu. Péter Szijjártó minister spraw zagranicznych opublikował oświadczenie, w którym przypomniał politykę Demokratów i ciemne interesy Bidena z Ukrainą.

Pamiętamy, jaką politykę środkowoeuropejską prowadzili Demokraci przez osiem lat. Pamiętamy ciągłe pouczanie, oskarżenia i ataki – mówił węgierski minister w przesłanej na Facebooku wiadomości wideo,

Szíjjártó ponadto przypomniał, jak za rządów Obamy i Bidena „członkowie korpusu dyplomatycznego USA w Budapeszcie otwarcie brali udział w protestach opozycji i publikowali niezwykle tendencyjne raporty z myślą o wspieraniu lewicowo-liberalnej partii i atakowanie rządu węgierskiego”.

Węgierski minister powiedział, iż twierdzenia Bidena to insynuacje nie mające nic wspólnego z rzeczywistością i wypomniał mu, iż aktywność dyplomatyczna Bidena polegała na załatwianiu lukratywnych kontraktów swojemu synowi.

To był czas, kiedy jego syn był prezesem kluczowej ukraińskiej firmy energetycznej; był to też czas, kiedy dochodziło do transakcji w ukraińskim sektorze energetycznym, co do których podejrzewano, że mają korupcyjny charakter – kontynuował Węgier.

Byłoby najlepiej, gdyby Joe Biden, zanim zaatakował Europę Środkową, mógł odpowiedzieć na niektóre z tych starych pytań, które pojawiają się od jakiegoś czasu – mówił węgierski minister. –Byłoby wspaniale, gdyby Joe Biden mógł nam powiedzieć, dlaczego naciskał na ukraiński rząd, aby zwolnił swojego prokuratora i jak to wszystko ma związek ze śledztwem w sprawie ukraińskich kontraktów jego syna.

Węgierski minister nawiązał do skandalu korupcyjnego, który wstrząsa Ameryką na finiszu kampanii wyborczej. Były prokurator i burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani wszedł w posiadani korespondencji Huntera Bidena – syna kandydata Demokratów Joe Bidena.

Wynika z nich jednoznacznie, że brał od ukraińskich, rosyjskich, kazachskich i chińskich firm ogromne pieniądze za załatwianie im interesów w USA. Robił to za pośrednictwem swego ojca, który wiedział o tym procederze i umożliwiał go zabierając syna w podróże do innych krajów.

Wiceprezydent Biden zajmował się m.in. Ukrainą. W radzie spółki Burisma – największej firmy energetycznej tego kraju zasiadał jego syn Hunter. W tym czasie wiceprezydent Biden wymusił na ukraińskim rządzie zwolnienie prokuratora, który badał sprawy ogromnej korupcji w firmie, w której zasiadał jego syn.

Węgierski rząd nie ma wątpliwości co do tego, że na kłamstwa i manipulacja należy stanowczo reagować. Nawet jeśli dopuszcza się ich ktoś, kto może zostać prezydentem USA. A może zwłaszcza dlatego, bo kłamstwa wypowiadane przez taka osobę maja znacznie większą wagę.

Polski rząd tymczasem jak zwykle tchórzliwie milczy. Ten oportunizm, te wiecznie ujawniane kompleksy to charakterystyczny rys polskiej dyplomacji. Niezależnie od tego kto rządzi, od 30 lat mamy do czynienia z tym samym korzeniem się i pozwalaniem na upadlanie. Różnica jest tylko taka, że w zależności od tego gdzie kto rządzi, polska dyplomacja łasi się bardziej do Waszyngtonu, albo Brukseli i Berlina.

REKLAMA