Francuska policja kontroluje noszenie masek nawet w miejscach rozpusty

Fot. ilustr. Google Maps
Fot. ilustr. Google Maps
REKLAMA

Tajniacy policyjni weszli do „sauny libertyńskiej” celem skontrolowania przestrzegania w niej „reżimu sanitarnego”. Tym razem zamiast się przebierać, musieli się… rozbierać.

Do takiej kontroli doszło w Orleanie. Około godziny 22 w saunie Jaurès na „libertyńskim wieczorze” pojawiło się dwóch nowych adeptów. Byli bez masek. W recepcji nakazano im nałożyć maki i umyć się żelem. Przedstawili się jako „nowicjusze rozpusty”.

Już wewnątrz mężczyzna okazał policyjną legitymację, a do sauny weszli dodatkowi funkcjonariusze. Historię tego nalotu opowiedział gazecie „La République du Centre” właściciel sauny o imieniu Gilles.

REKLAMA

Policjanci przeprowadzili bardzo szczegółową kontrolę sauny. Okazało się, że orgia odbywała się w „higienicznych warunkach” z poszanowaniem „zasad sanitarnych”. Klienci mieli swoje maski, z wyjątkiem jednego, którego ukarano grzywną w wysokości 135 euro.

Policja podziękowała właścicielowi lokalu jego stanu i przestrzegania norm związanych z koronawirusem. Sauna, o której mowa, została ponownie otwarta 15 lipca. Obowiązkowe jest tu noszenie maski, mierzenie temperatury przy wejściu, ograniczono tez liczbę osób w szatniach.

Właściciel skarży się, że frekwencja i tak spadła mu o połowę, ale zapewne „libertyńskie” wieczory pozwalają się jakoś utrzymać… Chuć bierze górę nad strachem. Swoją drogą właściciela sauny można by jednak ukarać za dyskryminację płciową. Wjazd od sauny kosztuje tam 25 euro dla par, 27 euro dla mężczyzn i tylko 10 euro dla kobiet…

Źródło: Le Point

REKLAMA