Unijna propaganda w natarciu. Według eurokratów Polacy i Węgrzy chcą, by zabrano im pieniądze za „łamanie praworządności”

Ursula von der Leyen Dostawca: PAP/EPA.
Ursula von der Leyen Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

77 proc. Europejczyków popiera powiązanie funduszy UE z poszanowaniem zasad państwa prawa – wynika z przedstawionego we wtorek badania przeprowadzonego przez Parlament Europejski. Zdanie takie wyraża 72 proc. ankietowanych w Polsce.

W badaniu zleconym przez PE i przeprowadzonym na początku października, prawie ośmiu na dziesięciu ankietowanych (77 proc.) wyraziło poparcie dla koncepcji, zgodnie z którą Unia powinna przekazywać środki finansowe państwom członkowskim, jeśli rząd krajowy wdraża zasady praworządności i demokracji.

W 26 państwach członkowskich UE zgadza się z tym stwierdzeniem co najmniej siedem na dziesięć osób biorących udział w sondażu. Najniższe poparcie dla takich rozwiązań jest w Czechach (59 proc.), najwyższe na Cyprze i w Luksemburgu (odpowiednio 89 i 86 proc.).

REKLAMA

Wyniki sondażu pojawiły się w dniu, w którym odbywa się kolejna runda negocjacji w sprawie powiązania praworządności z dostępem do środków UE. Dla eurodeputowanych, którzy prowadzą dyskusje w tej sprawie z reprezentującą państwa członkowskie niemiecką prezydencją, to kolejny argument za tym, by domagać się ostrzejszych rozwiązań.

„Ufam, że pojęcie praworządności jest tak samo ważne dla państw członkowskich, jak i dla Parlamentu i Europejczyków. Ale jeśli to nie wystarczy, liczby mogą brzmieć bardziej przekonująco. Jeśli prawie 80 proc. obywateli chce uzależnić wydawanie pieniędzy, które płacą jako podatnicy, od przestrzegania przez rządy praworządności, państwa członkowskie powinny posłuchać tego głosu” – oświadczył w propagandowym wystąpieniu negocjator ze strony PE Petri Sarvamaa (Europejska Partia Ludowa, EPL).

Przyjęty przez unijne stolice kompromis przedstawiony przez niemiecką prezydencję jest krytykowany przez PE jako zbyt słaby. Niektórym eurodeputowanym nie podoba się zawężenie mechanizmu tylko do sytuacji, gdy podważanie praworządności miałoby mieć wpływ na wydawanie środków z UE, a także utrudnienie podejmowania decyzji o ewentualnych sankcjach. Inaczej mówiąc domagają się, by wbrew traktatom eurokraci mogli dowolnie decydować o tym, które państwo dostanie pieniądze, a które nie.

Z tego samego badania wynika, że 54 proc. Europejczyków opowiada się za tym, by UE dysponowała większymi środkami finansowymi, aby móc przezwyciężyć skutki pandemii koronawirusa. Taki sam odsetek badanych stwierdził, że zdrowie publiczne powinno być priorytetem, jeśli chodzi o wydatki. Dla 42 proc. ożywienie gospodarcze i nowe możliwości dla przedsiębiorstw są najważniejsze. Mniejszy odsetek badanych wskazywał na zmiany klimatyczne i ochronę środowiska oraz zatrudnienie i sprawy społeczne (odpowiednio 37 i 35 proc.).

Na poziomie UE zmiana klimatu i ochrona środowiska zastąpiły zatrudnienie w pierwszej trójce priorytetów w zakresie wydatków, w porównaniu z ostatnim badaniem przeprowadzonym w czerwcu 2020 roku.

Znaczna większość obywateli obawia się bezpośredniego wpływu pandemii na swoją osobistą sytuację finansową lub już ten wpływ odczuła: 39 proc. uczestników twierdzi, że kryzys w związku z Covid-19 już wpłynął na ich osobiste dochody, a kolejne 27 proc. spodziewa się tego w przyszłości. Tylko 27 proc. uczestników sondażu oczekuje, że sytuacja spowodowana Covid-19 nie będzie miała wpływu na ich dochody. W 20 krajach większość respondentów twierdzi, że obecny kryzys miał już wpływ na ich dochody osobiste.

Dwie trzecie uczestników badania (66 proc.) zgadza się ze stwierdzeniem, że UE powinna mieć większe kompetencje, aby radzić sobie z takimi kryzysami, jak pandemia koronawirusa. Jedna czwarta (25 proc.) ma przeciwne zdanie.

Od początku pandemii Parlament Europejski zlecił trzy specjalne sondaże europejskiej opinii publicznej. Ostatnie badanie zostało przeprowadzone przez internet (i przez telefon na Malcie) przez Kantar w okresie od 25 września do 7 października, wśród 24 812 uczestników sondażu we wszystkich 27 państwach członkowskich.

Te sondaże nie mają żadnej wiarygodności i znaczenia. To tylko propagandowe zabiegi eurokratów. Chcą wszystkim wmówić, że aż 72 procent Polaków zgadza się z tym, by uzależnić wypłaty środków od jakiegoś widzimisię unijnych urzędników i aktywistów, którzy mieliby oceniać praworządność. Na to zgadzać się ma też niby większość Węgrów. Unia nie radzi sobie z pandemią, ani z żadnymi problemami, które przed nią stoją, jak choćby umowa z Wielką Brytanią. Tymczasem chce nieustannego poszerzenia swej władzy i coraz większych pieniędzy, by kontrolować poszczególne państwa oraz obywateli.

REKLAMA