Warszawska policja jest ruinie. Afera korupcyjna pogrążyła funkcjonariuszy, ukradziono rekordową liczbę aut.
Policjanci w ostatnim czasie marnują czas na ściganie Polaków bez maseczek, a złodzieje nie próżnują.
W Warszawie – do września – ukradziono ponad 1,6 tys. samochodów. Odzyskano zaledwie co dziesiąty, co jest najgorszym wynikiem w Polsce.
To jednak nie jedyny problem stołecznej policji. Okazuje się, że pod nosem nadzorujących stróżów prawa ministrów zaczęła działać… grupa łapówkarska.
Zarzuty korupcyjne dostało całe kierownictwo warszawskiej policji – naczelnik, zastępca, kierownik sekcji i trzech innych funkcjonariuszy. Nie brakowało aresztowań.
– Policyjne „źródła” zostały zerwane, po czymś takim informatorzy czują się zdekonspirowani. Przestępcy wykorzystają sytuację – mówią policjanci w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Korupcję w wydziale, który powinien zwalczać przestępczość samochodową, wykryło Biuro Spraw Wewnętrznych Policji i gliwicka prokuratura. Co bardziej przerażające – policjanci mieli „pompować” statystyki, aby brać premię za rozwiązywanie spraw.
Taki układ trwał w najlepsze od miesięcy. Mało tego, od kiedy PiS kontroluje policję kradzieże aut w stolicy rosną na potęgę.
Np. w 2019 roku w całej Polsce skradziono 8,8 tys. aut, w tym 3 tys. w Warszawie. Był to wzrost o 374 w samej stolicy.
Wykrywalność jest też przerażająco niska – sięga zaledwie 6,8 proc. (dla porównania w 2018 było to 9,2 proc.). Dla porównania w lubelskim wykrywa się sprawców 65 proc. kradzieży aut.
Jak wskazuje „Rzeczpospolita” na ok. 30-osobowy wydział ds. przestępczości związanej z kradzieżami aut, jedna piąta składu, w tym kierownictwo, ma postawione zarzuty.
Źródło: Rzeczpospolita