Walki w Górskim Karabachu. Moskwa i Waszyngton prowadzą mediacje, ale istnieje ryzyko rozszerzenia konfliktu

Azerski dron niszczy pozycje ormiańskie w Gorskim Karabachu.
Azerski dron niszczy pozycje ormiańskie w Gorskim Karabachu. (Zdj. screen/TT)
REKLAMA

Nic nie wskazuje na możliwość złagodzenia w najbliższym czasie konfliktu na linii Erywań – Baku. Obie strony na zmianę oskarżają się o ataki, zginęły już setki żołnierzy i cywilów. Wiele wskazuje na to, że Turcja wspiera Azerbejdżan i jak twierdzą obserwatorzy istnieje ryzyko rozszerzania konfliktu na cały region. Bliskim sojusznikiem Armenii jest Rosja. Jak na razie Moskwa postępuje bardzo racjonalnie i zmierza do dyplomatycznego zakończenia walk. W roli mediatora wystąpią także Stany Zjednoczone.

Moskwa i Waszyngton w roli mediatorów

Obie strony konfliktu uzgodniły dwukrotnie zawieszenie broni – pierwsze weszło w życie 10 października, drugie o północy z soboty na nadzielę w miniony weekend. Za każdym razem walki jednak były kontynuowane, a zarówno z Baku, jak i z Erywania padały wzajemne oskarżenia o łamanie ustaleń rozejmu.

W poniedziałek Armenia i Azerbejdżan po raz kolejny wzajemnie oskarżyły się o łamanie zawieszenia broni w walkach o Górski Karabach. Rozejm był już dwukrotnie uzgadniany przez skonfliktowane strony, ale w obu wypadkach niemal natychmiast był naruszany. W tym przypadku mediatorem dwa razy była Moskwa.

REKLAMA

Szefowie MSZ Armenii i Azerbejdżanu, Zohrab Mnacakanian i Dżejhun Bajramow, spotkają się w piątek w Waszyngtonie z sekretarzem stanu USA Mikiem Pompeo, by podjąć próbę rozwiązania zbrojnego konfliktu o Górski Karabach – podały we wtorek rządy w Erywaniu i Baku.

Departament Stanu USA na razie nie skomentował tych informacji, jednak w ubiegłym tygodniu Pompeo powiedział, że Waszyngton podjął kroki dyplomatyczne, aby uzyskać trwałe rozwiązanie konfliktu i wezwał Armenię oraz Azerbejdżan, by „wdrożyły uzgodnione zobowiązania dotyczące zawieszenia broni”.

Na razie nie wiadomo, czy szefowie dyplomacji skonfliktowanych krajów spotkają się z Pompeo razem czy osobno.

Rząd w Baku poinformował, że azerski minister Bajramow spotka się też z przedstawicielami Grupy Mińskiej, która przez wiele lat odgrywała rolę mediatora w konflikcie o Górski Karabach.

Armenia nie podała szczegółów planu dotyczącego pobytu szefa jej dyplomacji w Waszyngtonie.

Erywań oskarża Ankarę o wspieranie Baku

Turcja, którą Armenia oskarża o próbę zdestabilizowania całego Kaukazu poprzez silne poparcie dla Azerbejdżanu w tym konflikcie, zaprzeczyła tymczasem we wtorek zarzutom o wysyłanie na pomoc azerskiej armii w GórskiKarabachu najemników, doświadczonych na wojnach w Syrii i Libii.

Ankara zwiększyła w tym roku sprzedaż broni dla Azerbejdżanu, ale utrzymuje, że nie angażuje się bezpośrednio w ten konflikt.

Prezydent Armenii nie chce bezpośredniego wsparcia Rosji

Prezydent związanej z Moskwą paktem wojskowym Armenii Armen Sarkisjan powiedział w wywiadzie dla francuskiej telewizji France 24, że interwencja Rosji lub innych krajów w konflikt o Górski Karabach może doprowadzić do wojny na miarę „drugiej Syrii”. – Nie ma potrzeby angażowania się Rosji w konflikt wokół Górskiego Karabachu, teraz problemem jest wykluczenie z niego Turcji – powiedział Sarkisjan.

– Nie ma potrzeby angażowania Rosji w konflikt. Ormianie z Górskiego Karabachu udowodnili już, że potrafią bronić swojej ziemi Zamiast angażować Rosję czy jakiekolwiek inne państwo trzecie, konieczne jest rozwiązanie sprawy Turcji, która odgrywa destrukcyjną rolę w tej sprawie – tłumaczył we francuskiej telewizji.

Występując w parlamencie Azerbejdżanu przewodniczący tureckiego parlamentu Mustafa Sentop przedstawił Armenię jako agresora i skrytykował próby mediacji podejmowane przez Paryż, Moskwę i Waszyngton.

„Jeśli są szczerzy, mówiąc o drodze do pokoju, to ci, którzy prowadzili Armenię na smyczy i wspierali ją przez lata, muszą przerwać tę niebezpieczną grę i przestać wspierać Armenię” – oznajmił Sentop i powiedział, że Grupa Mińska jest w stanie „śmierci mózgowej”.

Konflikt pochłonął setki ofiar

Górski Karabach poinformował, że od początku konfliktu zginęło tam 772 wojskowych i 37 cywilów. Baku podało, że zginęło 61 azerskich cywilów, ale nie poinformowało o ofiarach wśród żołnierzy.

Społeczność międzynarodowa coraz bardziej obawia się kryzysu humanitarnego w spornych rejonach.

Wiadomo powszechnie, że Azerbejdżan jest wspierany przez Turcję, a Armenia, która wspiera separatystów finansowo i militarnie, jest w sojuszu wojskowym z Rosją. Jak pisze Reuters, rosną więc obawy, że regionalne mocarstwa zostaną wciągnięte w tę wojnę.

Ponadto rośnie niepokój o bezpieczeństwo rurociągów, którymi gaz i ropa transportowane są z Azerbejdżanu na światowe rynki energetyczne.

Górski Karabach, zamieszkany głównie przez chrześcijańskich Ormian, odłączył się od Azerbejdżanu, tureckojęzycznego i szyickiego kraju na krótko przed rozpadem ZSRR w 1991 roku, co doprowadziło do wojny, w której zginęło 30 tys. osób. Zawieszenie broni, przerywane pojedynczymi starciami, obowiązywało od 1994 roku. Walki na dobre rozgorzały na nowo 27 września.

Źródła: Kresy.pl, NCzas.com, France 24, PAP

 

REKLAMA