Polska na dnie. Gorzej jest tylko w Hiszpanii i we Włoszech

Premier Mateusz Morawiecki. Foto: PAP
Premier Mateusz Morawiecki. Foto: PAP
REKLAMA

Z danych jakie zostały przedstawione przez rząd pod koniec sierpnia, wynika, że do końca roku deficyt polskich finansów publicznych ma wynieść 270 mld zł. Skala długu jest ogromna i napędzana przez reanimację poprzez wypłaty rekompensat, przytłoczonej blokadami gospodarki. Potężnym ciosem był wiosenny lockdown, teraz znów zaczyna się zamykanie i ograniczanie branż, w nadziei, że zatrzyma to transmisję wirusa. Mimo to rząd szasta pieniędzmi i pod tym względem jest w ścisłej europejskiej czołówce.

„Deficyt finansów publicznych Polski wyniósł w drugim kwartale 16,8 proc. produktu krajowego brutto” – poinformował w czwartek Eurostat. Są to dane niewyrównane sezonowo. Na Starym Kontynencie gorzej pod tym względem wypadły tylko Hiszpania, Wielka Brytania i Austria.

Dług publiczny w Polsce związany z deficytem wzrósł do 55,1 proc. PKB w drugim kwartale. Wcześniej wynosił 47,9 proc.

REKLAMA

Powiązany z deficytem dług publiczny wzrósł u nas do 55,1 proc. PKB w drugim kwartale z 47,9 proc. w kwartale pierwszym. Pod tym względem w Europie jesteśmy na 11. miejscu, zaraz przed Holandią (55,2 proc. PKB).

Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP opublikował na Twitterze grafikę, z której wynika, że Polska dobije w tym roku do największego deficytu finansów publicznych w stosunku do produktu krajowego brutto, który wyniesie 12 proc PKB. Druga w stawce Hiszpania będzie miała 11,3 proc. „Deficyt będzie największy w UE. 'That’s interesting’ jak to powiedział dyrektor na Europę EM w FITCH. Instrumenty pomocowe to ok. 150 mld zł. A reszta?” – komentuje Dudek.

Jednak te prognozy Komisji Europejskiej z lipca br. są już nieaktualne. Od tego czasu sporo się zmieniło.

„Sprawdziliśmy nowsze prognozy, a konkretnie te Międzynarodowego Funduszu Walutowego z października. Choć potwierdzają, że jest źle, to z góry zaznaczamy, że nie aż tak bardzo, jak alarmuje ekonomista Pracodawców RP. Są w Unii dwa kraje, które będą miały gorzej” – podaje businessinsider.com.pl.

W momencie kiedy KE opracowywała swoje prognozy nie znano jeszcze na przykład wyników gospodarki i budżetu Hiszpanii za drugi kwartał. W ciągu pierwszych trzech miesięcy roku miała deficyt finansów publicznych na poziomie 3,6 proc. PKB. Natomiast w drugim kwartale było to już 24,6 proc PKB.

Również w przypadku Polski mamy do czynienia z potężnym zwielokrotnieniem deficytu z 2,2 proc. PKB do 16,4 proc. odnotowanym w drugim kwartale.

„Kilka miesięcy różnicy, a obraz gospodarki i stanu finansów publicznych znacząco się zmienił. Doszły nowe dane. Dlatego wzięliśmy pod uwagę październikowe prognozy MFW, żeby zweryfikować, w jakim miejscu stoimy w przypadku 12-procentowego deficytu” – czytamy dalej na „BI”.

12 procent PKB na minusie to bardzo dużo zarówno w skali Europy jak i świata. Większy deficyt na naszym kontynencie mają tylko Brytyjczycy, Hiszpanie i Włosi. Biorąc pod uwagę, że Wyspiarze wyszli już z UE to jesteśmy w pierwszej trójce wśród krajów Wspólnoty.

W skali świata niechlubnym rekordzistą według MFW jest Libia – 102,9 proc. PKB deficytu finansów publicznych w 2020 roku. Dalej są Aruba, Malediwy i Kanada – te kraje mają między 20 a 24 proc. W światowej tabeli Polska jest na 29. miejscu ze swoimi 12 procentami na 156 badanych państw.

Niestety, ale prognoza deficytu na rok 2021 nie napawa optymizmem. Znów zanosi się na to, że Polska znajdzie się w niechlubnej czołówce. Na kontynencie większy minus w kasie państwa niż założone przez nasz resort finansów 6 proc. PKB, będzie mieć dziewięć krajów. To pięć państw UE – Rumunia, Hiszpania, Francja, Belgia i Włochy.

W skali globalnej ok. połowa krajów ma mieć wyższy deficyt niż 6 proc wynika z prognoz MFW.

Źródło: businessinsider.com.pl

REKLAMA