Państwowa służba zdrowia już nie istnieje. Ludzie opisują, co ich spotkało

Szpital, SOR. koronawirus
Szpitalny Oddział Ratunkowy - zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP
REKLAMA

Obostrzenia w dobie mniemanej pandemii sprawiają, że pacjenci nie są w stanie uzyskać fachowej pomocy. Teleporady medyczne i zamknięte izby przyjęć w szpitalach stanowią realne zagrożenie dla życia pacjentów.

Jedną z takich historii opisał użytkownik Twittera. Jego 66-letni teść przez niemal dwa tygodnie nie mógł się dostać do lekarza, mimo niepokojących objawów.

„A oto krótka historia do czego doprowadzili @a_niedzielski @MorawieckiM i cała ta banda z @PremierRP: Mężczyzna 66 lat – 2 tyg temu dostał wysokiej gorączki. Leczony objawowo. Temperatura spada na kilka dni po czym wraca. Osłabienie, poty, wysoka gorączka” – relacjonuje.

REKLAMA

„W zeszłym tygodniu zaczyna się bardzo silny ból w okolicach obojczyka. E- porada: dalsze leczenie objawowe. Podejrzenie zapalenia stawów. Ból wzmaga się. Przekonujemy żeby naciskać na wizytę w POZ. Udaje się. „Lekarz” na odpieprz przepisuje NLPZ bez recepty. Córka mężczyzny cudem załatwia wizytę w prywatnej klinice u ortopedy na dzisiaj” – dodaje.

66-latkowi wykonano m.in. tomografię i ściągnięto z okolic obojczyka 250 ml ropy. „Diagnoza? Zakażenie krwi. Na nogach plamy. Krok od sepsy. Po jutrze już by nie żył” – skwitował użytkownik Twittera.

Na tym jednak nie koniec problemów z covidową służbą zdrowia. „Teraz cztery antybiotyki. W razie gorączki ma się zgłosić natychmiast do szpitala w Bystrej. Czytam, że izba przyjęć nieczynna przez covid. I co dalej?!” – czytamy.

„Ilu takich ludzi nie zdąży? Bo ich nie stać na prywatną wizytę” – podsumowuje internauta.

Źródło: Twitter

REKLAMA