Awantura z ulic przeniosła się do parlamentu. Korwin-Mikke: Szambo wylało się do Sejmu [AKTUALIZACJA]

Warszawa, 27.10.2020. Posłanka KO Klaudia Jachira (P) na sali obrad Sejmu w Warszawie, 27 bm. Po tym, gdy protestujące posłanki m.in. Lewicy podeszły na sali sejmowej do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki wezwał na salę straż marszałkowską. (mr) PAP/Piotr Nowak
Warszawa, 27.10.2020. Posłanka KO Klaudia Jachira (P) na sali obrad Sejmu w Warszawie, 27 bm. Po tym, gdy protestujące posłanki m.in. Lewicy podeszły na sali sejmowej do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki wezwał na salę straż marszałkowską. (mr) PAP/Piotr Nowak
REKLAMA

Do ogromnego zamieszania doszło na sali sejmowej na początku wtorkowych obrad Sejmu. Posłowie Lewicy i KO domagali się zmian w porządku obrad i zaczęli demonstrować na sali.

– Panie posłanki proszę opuścić mównicę, schować te plakaty. Panie posłanki ostrzegam, że będę musiał użyć środków nadzwyczajnych – mówił marszałek Ryszard Terlecki.

Polityk wielokrotnie upominał poseł Joannę Sheuring-Wielgus. Bezskutecznie. Parlamentarzystki skutecznie uniemożliwiały pracę Sejmu.

REKLAMA

Gdy kobiety skierowały się w stronę wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego – marszałek Terlecki wezwał straż marszałkowską. Wtedy z tłumu protestujących dało się słyszeć takie okrzyki jak: „będą bić, znowu”.

Emocje na sali sejmowej gwałtownie wzrosły po tym, jak wicemarszałek Ryszard Terlecki pozwolił sobie na komentarz pod adresem maseczek, w jakich pojawili się w Sejmie posłowie opozycji.

Terlecki prowokuje?

Obrady od samego początku toczyły się w gorącej atmosferze. Marszałek Terlecki porównał opozycjonistów do niemieckich nazistów.

– Z pewną przykrością stwierdzam, że na sali wśród posłów Lewicy i Platformy Obywatelskiej są posłowie, którzy mają maseczki ze znakami do złudzenia przypominającymi symbole Hitlerjugend i SS, ale rozumiem, że opozycja totalna nawiązuje do totalitarnych wzorów. Z przykrością to przyjmujemy – mówił w trakcie sejmowej debaty.

Wtedy na mównicę wbiegła posłanka KO Małgorzata Tracz, która miała na twarzy maseczkę z symbolem protestu przeciwko wyrokowi TK – czerwoną błyskawicą. „Panie marszałku, wysoka izbo na naszych oczach toczy się historia, od 6 dni tysiące młodych ludzi na ulicach polskich miast protestują, protestują w obronie swojej godności, w obronie swojej wolności, w obronie prawa do wyboru, w obronie prawa do aborcji. To jest wojna i wy tę wojnę przegracie. A kto jest za tę wojnę odpowiedzialny? Panie wiceministrze Kaczyński, to jest pana odpowiedzialność” – mówiła Tracz zwracając się do prezesa PiS i rządzących.

Z kolejnym wnioskiem formalnym – o dołączenie do porządku obrad izby projektu ustawy klubu Lewicy, liberalizującego dostęp do aborcji – wystąpiła Joanna Scheuring-Wielgus. Przy mównicy towarzyszyła jej grupa posłanek Lewicy z tablicami „kobieta decyduje” i „legalna aborcja”.

Gigantyczne zamieszanie

W pewnym momencie posłanka Lewicy Beata Maciejewska podeszła do Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy prezesa PiS otoczyły kordonem posłanki PiS, m.in. Anna Paluch i wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska. Za posłanką Maciejewską ruszyła grupa posłanek Lewicy. Machały tablicami: „kobieta decyduje”, „legalna aborcja”.

Posłanki Lewicy krzyczały: „to jest wojna!”. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki ogłosił przerwę i wezwał na salę Straż Marszałkowską. Strażnicy kordonem oddzielili ławy PiS. Posłowie opozycji skandowali m.in. „hańba” i ” to jest wojna”.

Wtedy na sali plenarnej wybuchło gigantyczne zamieszanie. Wicemarszałek Terlecki przystąpił do wygłaszania formuł wykluczających kolejnych posłów z obrad. Zaczął od Joanny Scheuring-Wielgus, ale ta, podobnie jak inne posłanki Lewicy, wróciła na miejsce na prośbę wicemarszałka Włodzimierza Czarzastego.

Jachira i Nitras wykluczeni

Obok miejsc klubu PiS pozostali posłowie Koalicji Obywatelskiej. „Kto to jest ta w zielonym?” – pytał współpracowników Terlecki, wskazując na Jachirę. Następnie pytał, „kim jest ta wysoka blondyna”. Gdy uzyskał informację, wygłosił ostrzeżenie pod adresem „posłanki Jarugi-Nowackiej” (matka Barbary Nowackiej, która zginęła w katastrofie smoleńskiej). Pouczył też Michała Szczerbę (poseł, którego wykluczenie w grudniu 2016 roku spowodowało wielodniową okupację sali sejmowej przez posłów PO).

W końcu w tych przypadkach skończyło się na ostrzeżeniach, natomiast Terlecki wykluczył z obrad Jachirę i Sławomira Nitrasa, który jeszcze przed całym zamieszaniem zdążył złożyć wniosek o uzupełnienie porządku obrad o projekt ustawy przekazującej 2 miliardy zł, które mają trafić na media publiczne, na walkę z COVID.

„Pani poseł Jachira, na postawie art. 175 ust. 3 Regulaminu Sejmu przywołuję panią do porządku, na podstawie art. 175 ust. 4 przywołuję panią do porządku i stwierdzam, że uniemożliwia pani prowadzeni obrad. Pani poseł, pani nadal uniemożliwia prowadzenie obrad. Na podstawie art. 175 ust. 3 podejmuję decyzję o wykluczeniu pani z posiedzenia Sejmu w dniu dzisiejszym. Zgodnie z Regulaminem Sejmu proszę opuścić salę posiedzenie” – wygłosił formułę Terlecki.

Analogiczna sytuacja miała miejsce w odniesieniu do Nitrasa.

Po całym zamieszaniu wicemarszałek Terlecki ogłosił przerwę w obradach Sejmu do godz. 11.30. Zebrał się Konwent Seniorów.

Szambo wylało się do Sejmu

Takiego chamstwa i wulgaryzmu, jakie widzimy na ulicach Warszawy, dawno nie widziałem. Teraz to szambo wylało się do Sejmu – ocenił poseł Janusz Korwin-Mikke z Konfederacji w przerwie obrad Sejmu, którą zarządzono po protestach na sali plenarnej posłów KO i Lewicy.

Podczas konferencji Konfederacji poseł Janusz Korwin-Mikke ocenił, że „takiej inwazji chamstwa i wulgaryzmu, jakie widzimy od dwóch dni na ulicach Warszawy, dawno nie widziałem”. „Teraz to szambo wylało się do Sejmu” – dodał.

Szef koła Konfederacji Jakub Kulesza podkreślił, że nie ma zgody na wyłączanie przez prowadzącego obrady wicemarszałka Ryszarda Terleckiego z PiS mikrofonów. „Niezależnie czy wyłącza mikrofony posłom Konfederacji, czy posłom Lewicy” – dodał.

„Zdajemy sobie sprawę, że Lewica sama domagała się wyłączenia mikrofonów Konfederacji, ale my tutaj jesteśmy konsekwentni: poseł ma prawo wypowiadać się z mównicy sejmowej, ponieważ zobowiązali go do tego wyborcy” – zaznaczył.

Lewica przyszła robić happeningi

Poseł Artur Dziambor ocenił z kolei, że Lewica przyszła do Sejmu robić happeningi i obstrukcję. „Żądamy od zarządzających tym budynkiem, czyli od Prawa i Sprawiedliwości, od marszałków, żeby przy wykorzystaniu wszelkich środków mogli kontynuować sesję i żebyśmy my mogli pracować i dyskutować i pracować nad absolutnie najważniejszymi rzeczami, a happeningi bardzo byśmy prosili wyprowadzić poza Sejm” – apelował.

Dobromir Sośnierz zarzucił Koalicji Obywatelskiej i Lewicy „eksplozję hipokryzji” ws. trzymania dystansu w Sejmie podczas blokowania mównicy i na ulicach podczas protestów ws. decyzji Trybunału Konstytucyjnego, kiedy wcześniej politycy opozycji upominali posłów Konfederacji, aby nosili w parlamencie maski.

Od czwartku w całej Polsce trwają protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego. To skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przepis zezwalający – na mocy tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. – na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.

REKLAMA