Kim jest zatrzymany Cezary K., który szantażował Roberta Lewandowskiego? „To były reprezentant kraju i poseł”

Robert Lewandowski. Foto: PAP/Darek Delmanowicz
Robert Lewandowski. Foto: PAP/Darek Delmanowicz
REKLAMA

Cezary K., zatrzymany we wtorek były współpracownik Roberta Lewandowskiego, podejrzany jest o kierowanie gróźb wobec zawodnika Bayernu Monachium, które miały go zmusić do zapłaty 20 mln euro, to były piłkarz, reprezentant kraju, a później menedżer sportowy i poseł na Sejm.

48-letni K. pochodzi z Łukowa, gdzie rozpoczął sportową karierę. W 1990 r. trafił do Siarki Tarnobrzeg, skąd po czterech latach wyjechał do szwajcarskiego FC Aarau. Po sezonie wrócił do Polski i związał się z Legią Warszawa, z którą wywalczył mistrzostwo kraju i awansował do Ligi Mistrzów, gdzie stołeczny zespół dotarł do ćwierćfinału.

Później wyjechał do hiszpańskiego Sportingu Gijon, ale dość szybko ponownie został zawodnikiem Legii. Występował w niej do 2003 r., z przerwą na grę w Stomilu Olsztyn. Reprezentował też barwy Iraklisu Saloniki, Górnika Łęczna i koniec znowu Legii, gdzie w 2006 r. zakończył karierę.

REKLAMA

W latach 1996–2002 rozegrał 17 meczów w drużynie narodowej, zdobywając trzy gole. Punktem kulminacyjnym jego przygody z reprezentacją był udział w mistrzostwach świata w 2002 roku w Japonii i Korei Płd., gdzie wystąpił w jednym spotkaniu – wygranym z USA 3:1.

Menadżer „Lewego”

Po zakończeniu kariery sportowej został menedżerem. Zdobył licencję FIFA. Głośno zrobiło się o nim przy okazji kolejnych transferów Roberta Lewandowskiego. W 2008 r. król strzelców ówczesnej 2. ligi (drugi poziom rozgrywek) trafił ze Znicza Pruszków do Lecha Poznań. Po dwóch latach robiący furorę na polskich boiskach piłkarz trafił do Borussii Dortmund za ok. 4,5 mln euro, czyli ponad 10-krotnie więcej niż „Kolejorz” zapłacił za niego Zniczowi.

W Niemczech, z wyjątkiem pierwszego półrocza, Lewandowski rósł z miesiąca na miesiąc. Szybko stał się łakomym kąskiem transferowym dla największego i najbogatszego niemieckiego klubu – Bayernu Monachium. Negocjacje między zainteresowanymi stronami nie przyniosły efektu, klub z Dortmundu nie był zainteresowany sprzedażą Polaka i na początku stycznia 2014 r., pół roku przed wygaśnięciem umowy z Borussią, Lewandowski podpisał kontrakt z Bayernem, do którego trafił latem 2014, choć na stole leżała też ponoć oferta Realu Madryt.

Za pięcioletnią umową, która gwarantowała polskiemu napastnikowi 60 mln euro, także stał K.

Konflikt narastał

„Szefowie klubów, z którymi nie doszedłem do porozumienia, dzwonili do Roberta i mówili, że przeniesie się tam, gdzie jego menedżer dostanie największą prowizję. Początkowo w to wierzył, ponieważ stopniowo budowaliśmy swoje zaufanie. Kiedy pokazywałem mu wszystkie oferty, jakie dostawaliśmy, sam mógł zobaczyć, że nigdy nie podpisaliśmy umowy najlepszej finansowo” – wspominał K.

W zespole z Bawarii, którego zawodnikiem pozostaje do dziś, „Lewy” wyrósł na gwiazdę światowego futbolu. W 2017 roku pojawiła się kolejna propozycja Realu Madryt, ale do transferu nie doszło. Wtedy miały się pojawić pierwsze rozbieżności między piłkarzem a jego polskim menedżerem.

W lutym 2018 r. panowie zakończyli 10-letnią współpracę, a Lewandowski związał się ze słynnym izraelskim menedżerem Pinim Zahavim, który uczestniczył m.in. w transferze Brazylijczyka Neymara z Barcelony do Paris Saint Germain (222 mln euro). Ta zmiana sprawiła, że odżyły spekulacje o możliwym odejściu Polaka z Bayernu. Latem miał on zażądać od władz niemieckiego klubu zgody na transfer, ale te pozostawały nieugięte. W końcu piłkarz pojednał się z władzami najbardziej utytułowanego niemieckiego klubu i przedłużył z nim umowę, zapewne na lepszych warunkach.

Poseł Platformy

W 2011 roku K. został posłem. Do parlamentu został wybrany z listy Platformy Obywatelskiej w okręgu lubelskim. Był krytykowany za małą aktywność i częste nieobecności. Po czterech latach nie ubiegał się o reelekcję. Jak przyznał, wiedział, że zawiódł, że oczekiwania wobec niego były większe.

W 2016 roku lansował kandydaturę Józefa Wojciechowskiego na prezesa PZPN. Do wyborczego starcia ze Zbigniewem Bońkiem biznesmen i były właściciel Polonii Warszawa jednak nie stanął, wycofując się tuż przed głosowaniem.

Spór między Lewandowskim a K. długo rozgrywał się w prawniczych gabinetach. Światło ujrzał w tym roku. Najpierw menedżer publicznie zarzucił sportowcowi domaganie się części z jego prowizji. We wrześniu Cezary K. miał skierować przeciwko Lewandowskiemu pozew cywilny, domagając się zapłaty około 39 mln złotych. „Chodzi o udziały w spółce RL Management, którą założyli w 2014 r., na potrzeby kolejnych kontraktów. K. wniósł do niej prawa do wizerunku zawodnika wycenione wówczas na 3,5 mln zł. Otrzymał w zamian 2 proc. udziałów firmy, pozostałe 98 proc. należy do Lewandowskiego” – wyjaśniali dziennikarze portalu wirtualnemedia.pl.

Lewandowski był szantażowany

Spółka RL Management została rozwiązana. Na łamach „Spiegla” znanemu piłkarzowi zarzucano m.in. antydatowanie umowy dotyczącej praw reklamowych, dzięki czemu miał uniknąć wielomilionowych podatków.

„Wszelkie rozliczenia podatkowe zarówno osobiste, jak i spółek Roberta Lewandowskiego, prowadzone są zawsze zgodnie z prawem. Prawidłowością rozliczeń w Niemczech zajmuje się licencjonowany, niemiecki doradca podatkowy, który dba o to, aby wszelkie wymagane dokumenty były zawsze przedstawione organom podatkowym w Niemczech, a podatek prawidłowo rozliczony i zapłacony w terminie. Pan Cezary K. próbuje wymusić na Robercie Lewandowskim zapłatę nienależnych mu środków. Ustosunkowywanie się do ewentualnych zarzutów na łamach mediów traktujemy jako próbę wywierania nacisku na nas poprzez szkalowanie reputacji Roberta Lewandowskiego i tworzenie fikcyjnego wyobrażenia o sprawie, co miałoby w przyszłości wpływać na postrzeganie tejże sprawy przez sąd” – odpierała zarzuty rzeczniczka prasowa Lewandowskich Monika Bondarowicz, cytowana przez onet.pl.

Z kolei na początku października poinformowano, że prawnik Roberta Lewandowskiego złożył do prokuratury zawiadomienie dotyczące gróźb karalnych pod adresem piłkarza, które miały go zmusić do zapłaty na rzecz Cezarego K., a Lewandowski miał być szantażowany przez byłego menedżera.

PAP/PJ

REKLAMA