
Najważniejszym walorem dyplomaty jest język. Tymczasem francuski ambasador w wywiadzie dla szwedzkiej telewizji nie tylko języka w gębie zapomniał, ale kiedy go już użył, to stwierdził, że Francja jest krajem… islamu.
Dyplomata Etienne de Gonneville był pytany w Szwecji o napięcie pomiędzy Francją a krajami muzułmańskimi po zamachu na nauczyciela i zapowiedzianej przez rząd walce w „separatyzmem islamskim”. Odpowiadanie na pytania szło mu opornie.
Kiedy już wydusił z siebie konkret, okazywało się np., że „że muzułmanów należy słuchać”. Gość programu na szwedzkim kanale SVT, w końcu na pytanie – czy istnieje ryzyko, że sytuacja przerodzi się w konflikt między Francją a światem muzułmańskim? – odpowiedział, że nie, bo „Francja jest krajem muzułmańskim, a islam jest drugą religią kraju. Mamy we Francji od 4 do 8 milionów muzułmanów” – dodał, zresztą trochę zaniżając te liczby.
Dalej było jeszcze trudniej. Ambasador dorzucił, że „pierwszymi, których chcę słuchać, są muzułmanie we Francji”. Dziennikarz zapytał – „co oni mówią?”. Na to pytanie ambasador już nie umiał odpowiedzieć.
Zaplątał się za to w wywody o tym, że islam to „zróżnicowana” religia, a tylko „propaganda Al-Kaidy zmusza muzułmanów do popełniania aktów terrorystycznych”. Dziennikarz Anders Holmberg zwrócił uwagę, że nawet umiarkowani muzułmanie czują się urażeni.
Wtedy dyplomata odpowiedział, że to „to złożone i moralnie niejednoznaczne pytanie.” Później dorzucił jeszcze, że islam jest „różnorodną” religią, a islamiści to tylko „niewielka mniejszość”.
Zamieszanie z islamem
Jak widać w walce z „separatyzmem islamistycznym” kłopot ma nie tylko rząd, a zagubieni są dyplomaci. Postępy islamu były przez lata chronione przez lewicę w imię walki z tzw. islamofobią.
Po zamordowaniu pedagoga w Conflans Saint-Honorine władza doszła do wniosku, że pozwoliła już na zbyt dużo i termin „islamofobii” z katalogu lewicowej „myślo-zbrodni” wycofano.
Co z tego, kiedy pozostało zjawisko tzw. „islamogoszyzmu” i lewica się w temacie pogubiła, a nawet pokłóciła. Z kolei zapowiedziany przez rząd plan działań w krajach islamskich uznano za stygmatyzację islamu.
Prezydent Turcji wysyłał Macrona do psychiatry, a wielu innych przywódców też kierowało swoje pretensje za popieranie karykatur Mahometa. Ogłoszono nawet bojkot francuskiego importu. Dodatkowy skutek uboczny to zagubienie się dyplomaty w Szwecji.
🇸🇪 Blamaż ambasadora Francji w szwedzkiej TV:
– Francja jest krajem muzułmańskim. Islam jest drugą religią Francji. Mamy 4 do 8 mln osób z dziedzictwem islamskim. Muzułmanie, których najpierw słuchamy, to muzułmanie francuscy.
– No i co oni mówią?
– Eee…https://t.co/1OfSDtrJ7k— Adam Gwiazda (@delestoile) October 26, 2020
Face au boycott musulman des produits français, le Medef appelle à “résister au chantage”
Źródło: Valeurs Actuelles