
„Godzinę temu złożyłam na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa oraz wniosek o ochronę osobistą w trybie pomocy dla świadka i pokrzywdzonego” – napisała na Facebooku Kaja Godek. Aktywistka obawia się o swoje bezpieczeństwo po tym, jak „Strajk Kobiet” udostępnił na Twitterze jej dane adresowe.
Zdarzenie miało miejsce w sieci na portalu społecznościowym Twitter. Warszawski „Strajk Kobiet” opublikował dane adresowe m.in. Kai Godek, Bartłomieja Wróblewskiego, Roberta Bąkiewicza i Krystyny Pawłowicz.
„Godzinę temu złożyłam na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa oraz wniosek o ochronę osobistą w trybie pomocy dla świadka i pokrzywdzonego. Czekam na decyzję policji. Tymczasem tak wyglądają okolice osiedla, na którym jest moje mieszkanie” – informuje na Facebooku Kaja Godek.
Na załączonych do wpisu zdjęciach widać na murach i drogach takie hasła jak: „Godek zabija kobiety”, „Kaja przenieś swój świat do wolnej Polski” oraz wulgaryzmy.
To jednak nie wszystko. Niektórzy już skorzystali z udostępnionych w sieci danych i nachodzą aktywistkę.
„Wczoraj lewaccy bandyci podeszli pod osiedle, gdzie jest moje mieszkanie. Po 22:00 zaczęli dzwonić domofonem, trzeba było odłożyć zupełnie słuchawkę, żeby dało się spać. Jestem zagrożona. PiS musi opublikować wyrok TK i zamknąć temat, inaczej ośmiela czarny protest do dalszej rozróby” – napisała Godek.
Po fali lewicowej agresji, która przetoczyła się przez ulice polskich miasta, powstaje obawa, że w końcu dojdzie do linczu, który skończy się czyjąś śmiercią.
Przed takim scenariuszem w Sejmie ostrzegał wolnościowy poseł Konfederacji – Dobromir Sośnierze. Więcej informacji na temat jego wystąpienia w poniższym artykule: