Kolejna noc zamieszek w Filadelfii. Bandy Antify i BLM plądrują miasto

W Filadelfii od dwóch dni trwają rozruchy połączone z plądrowaniem miasta. Zdjęcie: Twitter/zrzut z ekranu
W Filadelfii od dwóch dni trwają rozruchy połączone z plądrowaniem miasta. Zdjęcie: Twitter/zrzut z ekranu
REKLAMA

Drugą noc z rzędu w Filadelfii trwały zamieszki, które wybuchły w mieście po zastrzeleniu przez funkcjonariuszy 27-letniego murzyna. Jak poinformowała we wtorek policja, grupa około tysiąca osób splądrowała m.in. siedzibę jednej z firm a także kilkadziesiąt sklepów.

Do wybuchu rozruchów doszło po tym jak policja zastrzeliła czarnoskórego Waltera Wallace’a. Funkcjonariusze zostali wezwani na interwencje. Gdy zjawili się na miejscu 27-letni Wallace zaczął się agresywnie zachowywać i atakować policjantów z nożem w ręku.

Ci cofając się wciąż wzywali napastnika do odrzucenia broni. Wallace stawał się coraz agresywniejszy i chciał rzucić się na policjantów. Wtedy został zastrzelony.

REKLAMA

W Filadelfii powtórzył się ten sam schemat co w innych miastach Stanów Zjednoczonych. Na ulice wyszły bandy rasistowskiego ruchu BLM i zwykli kryminaliści. Dochodzi do napadów, aktów wandalizmu, niszczenia mienia i rabowania sklepów, restauracji etc. Całkowicie splądrowany został m.in wielki sklep sieci Walmart. Na nagraniach widać jak złodzieje zajeżdżają samochodami na parking przed sklep, a potem odjeżdżają z ukradzionym sprzętem. W zajściach rannych zostało 30 policjantów. W pewnym momencie doszło nawet do starć pomiędzy faszystami z Antiy, a rasistami z BLM. Poszło o to kto ma przewodzić rozruchom.

Kandydat Demokratów Joe Biden potępił rozruchy i stwierdził, że nie ma usprawiedliwienia dla takiej przemocy. Demokraci latem przez całe tygodnie wręcz podsycali zamieszki do jakich doszło po śmierci pod koniec maja czarnoskórego George’a Floyda, który zmarł w czasie policyjnej interwencji. Sądzili, że anarchia, chaos na ulicach, niepokoje ułatwią im zwycięstwo w listopadowych wyborach. Rozruchy wymknęły się spod kontroli. Jasnym stało się, że przemoc i anarchia rozpętały się w tych miastach i stanach, gdzie rządzą Demokraci, którzy nie tylko nie panują nad sytuacja, ale wręcz paraliżują działania policji i nie zezwalają na interwencje służb federalnych, co wielokrotnie Trump oferował.

Zamieszki w Filadelfii mogą mieć dużym znaczenia dla wyborów w Pensylwanii. Obydwaj kandydaci cieszą się w sondażach bardzo zbliżonym poparciem. Ten stan wraz z Florydą mogą okazać się kluczowymi dla wyników wyborów prezydenckich. Pensylwania to jeden z najludniejszych stanów. Ten kto wygra w nim zdobędzie aż 20 głosów elektorskich.

REKLAMA