Kongijski aktywista-antykolonialista zaatakował Luwr i się… ośmieszył

Aktywista z Kongo Fot. screen YT
REKLAMA

Znany z wielokrotnych prób kradzieży w muzeach „własności Afryki”, pochodzący z Konga Emery Mwazulu Diyabanza znowu zaatakował. Tym razem chciał „odzyskać” dzieła sztuki „skradzione z Afryki” w Luwrze.

„Przybyliśmy, aby odzyskać to, co do nas należy” – mówił przed kamerą w paryskim Luwrze, po czym w ramach kolejnego happeningu tego typu chwycił w ręce eksponat w dziale rzeźby prymitywnej. Tak jak zwykle został zatrzymany i czeka go rozprawa sądowa.

Afrykański aktywista podobno chce w ten sposób zwrócić uwagę na grabież dzieł sztuki afrykańskiej przez Europejczyków. Atakował już w Marsylii, w muzeum quai de Branly w Paryżu i poza Francją. Emery Mwazulu Diyabanza wybrał tym razem Luwr i chyba się mocno skompromitował.

REKLAMA

Rzeźba, która usiłował „odzyskać” dla Afryki to dzieło z końca XVIII wieku i pochodzi z… Indonezji. Diyabanza potrząsając nad głową zabraną rzeźbą z dumą ogłaszał przed kamerami: „Przybyłem odebrać to, co zostało skradzione, to, co zostało skradzione z Afryki, w imieniu naszego narodu, w imieniu naszej ojczyzny – Afryki.” Wyszło na to, że chciał przywłaszczyć Afryce sztukę z Azji…

Tradycyjnie po tym happeningu został zatrzymany, a sąd uznał, że będzie odpowiadał z wolnej stopy 3 grudnia. Do tego czasu nie wolno mu chodzić do żadnego muzeum. To będzie kolejna rozprawa tego „aktywisty”.

W czerwcu tego roku był już zatrzymany w muzeum Quai-Branly. Kradł wówczas element funeralny wystawy z Czadu. Działacz został wówczas ukarany grzywną w wysokości 1000 euro. Jego pomocnicy sumami 250, 750 i 1000 euro, ale w zawieszeniu. Czwarty złodziej został zwolniony.

30 lipca Emery Mwazulu Diyabanza został zatrzymany w Marsylii za kradzież obiektu z kości słoniowej w Muzeum Sztuki Afrykańskiej. 10 września w Holandii za próbę kradzieży rzeźby z Konga w Muzeum Afryki. Za to media robią z nim wywiady, chociaż o tym, że pan Mwzaulu Diyabanza nie ma pojęcia o sztuce i kulturze Afryki jakoś nie wspominają. To kolejny przykłąd, że na lewicy liczy się nie elementarna wiedza (mógł przeczytać choćby podpis pod rzeźbą), ale „aktywizm”.

Walka z rasizmem i neokolonializmem okolicznością łagodzącą wyroku na złodzieja?

Źródło: VA

REKLAMA