Politpoprawność zabija. Ochroniarz bał się oskarżeń o rasizm. Nie doniósł więc o podejrzanym osobniku, który okazał się terrorystą

Nie niepokojony przez ochronę i policje islamski terrorysta z plecakiem wszedł w tłum oczekujący na koncert w Manchester Arena i wysadził się zabijając 22 osoby. Ochroniarze bali się oskarżeń o rasizm. Zdjęcie: monitoring miejski
Nie niepokojony przez ochronę i policje islamski terrorysta z plecakiem wszedł w tłum oczekujący na koncert w Manchester Arena i wysadził się zabijając 22 osoby. Ochroniarze bali się oskarżeń o rasizm. Zdjęcie: monitoring miejski
REKLAMA

Jeden z ochroniarzy pracujących przy zabezpieczaniu hali Manchester Arena i koncertu Ariany Grande miał „przeczucia” dotyczące osobnika, który okazał się islamistycznym terrorystą i dokonał zamachu. Nie zgłosił uwag przełożonym, bo obawiał się oskarżeń o rasizm.

W Wielkiej Brytanii trwają publiczne przesłuchania mające wyjaśnić wszystkie okoliczności zamachu do jakiego doszło w 2017 roku przy hali koncertowej Manchester Arena przed występem amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande. Islamski terrorysta wysadził wtedy bombę zabijając 22 osoby, a raniąc ponad 800. Sprawcą był Libijczyk Salman Abedi, który z wielkim plecakiem wszedł w tłum oczekujący przed halą i tam wysadził się w powietrze.

Jak wynika z zeznań różnych świadków, którzy stawili się przed komisją zamachowi można było zapobiec i to wielu momentach, albo przynajmniej ograniczyć jego skutki. Szczególnie szokujące okazały się zeznania Kyle Lawlera, jednego z ochroniarzy, który miał wówczas zaledwie 18 lat.

REKLAMA

Libijczyk wzbudził jego podejrzenia. Jak opisał ochroniarz, Abedi wyglądał na bardzo niespokojnego i spoconego. – Nie byłem pewien, co robić – zeznał Kyle Lawler. – Bardzo trudno jest zdefiniować terrorystę. Mógł to być niewinny mężczyzna z Azji – mówił Lawler. Nie chciałem, żeby ludzie myśleli, że go jakoś kwalifikuję z powodu jego rasy. Bałam się, że się mylę, zostanę napiętnowany jako rasista, jeśli źle ocenię i będę miał kłopoty. To sprawiło, że się zawahałem. Chciałem dobrze postąpić i nie zepsuć poprzez przesadną reakcję lub ocenianie kogoś na podstawie rasy – mówił ochroniarz.

Ostatecznie więc nie zrobił nic, nie zgłosił nikomu swych obaw, a terrorysta zabił ponad 20 osób w tym wiele dzieci, które przyszły na koncert. To był tylko jeden z serii błędów, które doprowadziły do tragedii, przy czym trudno mieć pretensje do nastolatka sterroryzowanego szalejąca w Wielkiej Brytanii politpoprawnością. Znacznie gorsze błędy popełniły brytyjskie służby władze i policja.

Pochodzący z Libii terrorystą mieszkał w Wielkiej Brytanii. Wyjechał jednak do swego kraju pochodzenia, by przyłączyć się do islamistycznych organizacji i walczyć z dyktatorem Kadafim. W Libii uratowała go brytyjska marynarka. Przetransportowano go z powrotem na Wyspy.

Po powrocie do Wielkiej Brytanii Abedi odwiedzał w siedzących więzieniach terrorystów ISIS. Służby zwróciły wtedy na niego uwagę, ale zlekceważono wszelkie niebezpieczne sygnały. Libijczyk wraz ze swym bratem przez długie miesiące mógł spokojnie przygotowywać zamach.

Jak się okazuje, nawet przed sama halą zgłaszano policji i ochronie uwagi dotyczące Libijczyka. Szczególne podejrzenia wywoływał wielki plecak, który niósł. Nikt jednak nie zatrzymał terrorysty. I to nie z powodu strachu o własne zżycie, ale dlatego, że inni funkcjonariusze i ochroniarze także obawiali się oskarżeń o rasizm i nękanie muzułmanina.

REKLAMA