PKW zbada wypłaty dla liderów partii KORWiN. „Samo wypłacenie wynagrodzeń nie oznacza jeszcze, że było to nieuprawnione”

Konfederacja. Janusz Korwin-Mikke, Jakub Kulesza, Konrad Berkowicz. Foto: PAP
Konfederacja. Janusz Korwin-Mikke, Jakub Kulesza, Konrad Berkowicz. Foto: PAP
REKLAMA

Wypłaty dla liderów partii KORWiN są przedmiotem analizy podczas badania sprawozdania finansowego za 2019 r.; samo wypłacenie wynagrodzeń nie oznacza jeszcze, że było to nieuprawnione; w najbliższym czasie uchwałę w tej sprawie wyda PKW – poinformował Tomasz Gąsior z Krajowego Biura Wyborczego.

Portal wprost.pl podał, że liderzy Konfederacji z partii KORWiN wypłacili sobie z góry po 90 tys. zł pensji, gdy pojawiło się ryzyko, że majątek tego ugrupowania może przejąć państwo.

„Były to pensje w 2019 r. dla części członków prezydium ugrupowania Korwin-Mikkego. Problem w tym, że gdy pieniądze były wypłacane, to ciało statutowe miało zarejestrowany w sądzie inny skład od tego, którego członkom zapłacono pieniądze. Istniało też realne ryzyko, że nowe prezydium nie zostanie nigdy zarejestrowane, a partia zostanie zlikwidowana i jej majątek przejmie Skarb Państwa. Dopiero 8 maja 2019 r. sytuacja została prawnie uporządkowana” – podkreślono w artykule.

REKLAMA

Dr Tomasz Gąsior z Krajowego Biura Wyborczego powiedział PAP, że te kwestie są przedmiotem analizy podczas badania sprawozdania finansowego partii KORWiN.

Jak mówił, partia KORWiN na początku stycznia i lutego 2019 r. wypłaciła tym osobom wynagrodzenia w kwotach miesięcznych, natomiast 20 lutego 2019 r. wypłacono im wynagrodzenia za 10 pozostałych miesięcy 2019 r.

„Samo wypłacenie wynagrodzeń – czy to dla członków partii, czy członków prezydium partii, czy też dla innych osób świadczących na rzecz partii określone usługi – nie oznacza jeszcze, że było to nieuprawnione” – podkreślił.

Zaznaczył jednocześnie, że ostateczną uchwałę w sprawie sprawozdania za rok 2019 Państwowa Komisja Wyborcza wyda w najbliższym czasie.

Wprost.pl wskazał, że „po 108 300 zł trafiło na konta posłów Konfederacji Janusza Korwin-Mikkego i Konrada Berkowicza oraz Sławomira Mentzena (nie dostał się do Sejmu). 49 260 zł wypłacono sekretarzowi Konfederacji, zarazem ówczesnemu skarbnikowi partii KORWiN, Marcinowi Sypniewskiemu”.

Pieniądze pochodziły – jak wskazano – z subwencji partii KORWiN, która w wyborach parlamentarnych 2015 r. uzyskała 4,76 proc. głosów, co sprawiło, że przyznano jej ok. 4,2 mln zł rocznie (przez cztery lata).

Oświadczenia polityków partii KORWiN

Do tych doniesień odniósł się prezes partii KORWiN, Janusz Korwin-Mikke.

„Ależ oczywiście! Natychmiast porobiliśmy z góry wszelkie możliwe zakupy i wypłaciliśmy pensje na tyle, na ile pozwalało prawo – do końca roku. Bylibyśmy idiotami, gdybyśmy tego nie zrobili. Uwaga: to dotyczy tylko partii KORWiN, Konfederacja nie ma z tym nic wspólnego!!” – napisał Korwin-Mikke na Twitterze.

Do sprawy w obszernym wpisie na Facebooku odniósł się także Sławomir Mentzen.

Od kilku lat władza próbuje ograniczyć i utrudnić działanie mniejszych partii opozycyjnych za pomocą PKW. Wykorzystując najgłupsze nawet preteksty, typu baner za 300 zł. W tej kadencji próbują zabrać subwencję Konfederacji, w poprzedniej walczyli z partią KORWiN. Najpierw, zaraz po wyborach, PKW z zupełnie absurdalnych powodów odrzuciła nasze sprawozdanie, przez co straciliśmy finansowanie. Na szczęście sprawiedliwość znaleźliśmy w Sądzie Najwyższym, który zarzuty PKW wyrzucił do kosza.

Po tym wyroku rozpoczęło się kwestionowanie tego, czy my w ogóle jesteśmy partią. Jesienią 2018 roku spodziewaliśmy się, że zaraz sąd uzna, że nie istniejemy, a w konsekwencji państwo położy łapę na wszystkich pieniądzach partii.
Nie było innego wyjścia, na wypadek gdyby ziścił się czarny scenariusz trzeba było ratować ile się da. Członkowie prezydium partii otrzymali wynagrodzenie za rok z góry. Wyszło po około 100 tysięcy na głowę. Od wczoraj piszą o tym media, a bardziej podatni na propagandę sympatycy zaczęli się zastanawiać o co chodzi. Dlatego postanowiłem wam to wyjaśnić.

Gdybyśmy tego nie zrobili, bylibyśmy idiotami, którzy jak ostatnie jelenie czekają, aż ich władza odstrzeli. Zadziałaliśmy słusznie i gdybym znów znalazł się w takiej sytuacji, zareagowałym tak samo. Cała moja działalność zawodowa polega na ratowaniu czyichś pieniędzy przed państwem. Sprawia mi to wiele przyjemności, jest to społecznie użyteczne i zamierzam dalej się tym zajmować.

Twierdzenie, że wypłata wynagrodzeń z góry była działaniem na szkodę partii jest śmieszne. Alternatywą był przepadek tych środków na rzecz Skarbu Państwa. Jeżeli ktoś działał na szkodę partii, to był to sąd, który po kilkuletnim procesie stwierdził, że partia KORWiN, którą wzięła udział w wyborach parlamentarnych w 2015 roku, prawie dostała się do Sejmu, ma tysiąc członków i normalnie działa, nie jest partią i nie istnieje.
A co zrobiłem że środkami dzięki którym tak potężnie się wzbogaciłem? Wpłaciłem je na kampanie wyborcze Konfederacji do Europarlamentu i do Sejmu. Czuję się naprawdę bardzo zarobiony po otrzymaniu tego gigantycznego wynagrodzenia za rok ciężkiej pracy.

Zresztą nawet gdyby te pieniądze nie wylądowały ostatecznie na kontach komitetów wyborczych, to dalej nie widziałbym w tym nic złego. Jestem pełnokrwistym kapitalistą, nie komunistą z Razem, uważam, że za uczciwą pracę należy się uczciwe wynagrodzenie. A nazywanie przez dziennikarzy z TVP kilku tysięcy miesięcznie gigantycznym wynagrodzeniem jest śmieszne. Jakim słowem w takim razie określić wynagrodzenia głównych propagandzistów pracujących w tej stacji? Superdupergalaktyczne?

Jeżeli po kilku miesiącach szukania haków na Konfederację znaleźliście tylko to, że kilka osób otrzymało wynagrodzenie za swoją pracę, po czym wpłaciło je na kampanię wyborczą, to jestem dumny z krystalicznej wręcz uczciwości swoich kolegów z partii.

Na koniec dodam jeszcze, że ten sposób wypłat zminimalizował obciążenia podatkowe, a ZUS dostał z całej operacji tyle, ile mu się należy, czyli okrągłe zero złotych.

https://www.facebook.com/slawomirmentzen/posts/3475668422494336

REKLAMA