Trump kontra Biden. Francuska ocena kandydatów

Donald Trump i Joe Biden.
Donald Trump oraz Joe Biden. / foto: Prt Sc CNN
REKLAMA

We francuskim „Valeurs Actuelles” ukazała się ciekawa ocena głównych rywali wyborów prezydenckich w USA. O ile w mediach od lewic po centroprawicę widać nad Sekwaną więcej sympatii dla Bidena, to bardziej prawicowy tygodnik stara się swoje sympatie wypośrodkować.

Pisze o walce „bezwładnego” Joe Bidena, demokratycznego „kacyka” z Waszyngtonu, a niepohamowanym dynamizmem republikańskiego prezydenta Donalda Trumpa i przeciwnych osobowościach.

Amerykański korespondent tygodnika nie kwestionuje „pewnej charyzmy” Bidena. Uważa go jednak za największego „kolekcjonera” gaf i błędów w ciągu 47 lat bycia politykiem. Joe Biden przegrywa, ale ciągle walczy i podnosi się z porażek i skandali. Mańka-Wstańka.

REKLAMA

W 1988 r. kłamał na temat swoich dyplomów i splagiatował przemówienie ówczesnego przywódcy brytyjskiej Partii Pracy Neila Kinnocka. W 2008 roku w walce o kandydaturę Demokratów, nazwał swojego przeciwnika Baracka Obamę „czystym, inteligentnym i przystojnym człowiekiem”. Oskarżono go wówczas o rasizm, ale ostatecznie uzyskał miejsce… wiceprezydenta u boku rywala.

Amerykanie znają go od 47 lat. W USA pokonani często odchodzą w zapomnienie, ale Biden złamał tą zasadę. Dzięki temu korzysta z negatywnego elektoratu rywala i bez żadnej wyrazistości, nawet popełniając gafy, ma i tak spore szanse. Największy atut Bidena – „nie jest Hilarią Clinton”.

Według „VA” Donald Trump wciąż nosi etykietę „nieprofesjonalnego polityka” i to czterech latach spędzonych w Białym Domu: „Trump przypomina te amerykańskie samochody, które nie są importowane do Europy: kochamy ich oryginalny styl lub na ich widok wymiotujemy”.

Donald Trump nadal uchodzi za wojownika i jest w pewien sposób symbolem tej Ameryki, która stawia czoła wszelkim trudnościom: „coś w rodzaju Rocky Balboa rzucającego wyzwanie Ivanowi Drago w czwartej części”.

Korespondent VA dodaje, że „udało mu się zrazić swoich najbliższych doradców”, ale też „przyciągnął do siebie polityków, którzy go nienawidzili” (senator z Północnej Karoliny Lyndsay Graham, czy libertariański senator z Kentucky Rand Paul).

Jego „mówienie prawdy” podoba się prowincjonalnej Ameryce, która nie lubi „kacyków z Waszyngtonu”. Jego temperament odstrasza bardziej umiarkowanych wyborców. Twitter bywa jego najlepszą bronią, ale też czasami największym wrogiem”.

Atutem jest charyzma Trumpa, która przyciąga na jego wiece tysiące wyborców – „niezależnie czy pada deszcz, wieje wiatr, czy pada śnieg”. Tutaj częściowo odebrała mu jednak przewagę pandemia Covid-19. Największa słabość Trumpa to podobno „gospodynie domowe z przedmieść” („Karen”). Ten segment elektoratu jest podobno stracony.

REKLAMA