Morawiecki wprowadza lockdown w oparciu o dane zebrane przez 19-latka?! „Michał stworzył tę bazę w ramach hobby”

Premier Mateusz Morawiecki. Foto: Krystian Maj/KPRM
Premier Mateusz Morawiecki w masce z zaworami/Zdjęcie ilustracyjne/Foto: Krystian Maj/KPRM
REKLAMA

Wiele wskazuje na to, że rząd wprowadzając lockdown opierał się na bazie danych stworzonej hobbystycznie przez 19-letniego Michała Rogalskiego z Torunia.

W środę 4 listopada premier Mateusz Morawiecki ogłosił nowe obostrzenia, które de facto oznaczają wprowadzenie w Polsce drugiego lockdownu.

Ministerstwo Zdrowia i rząd w swojej decyzji podpierali się, jak sądzili, analizami i prognozami stworzonymi przez Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.

REKLAMA

Okazuje się jednak, że prognozy, które ICM udostępnia na swojej stronie i którymi posłużył się rząd nie pochodzą od nich. W ramach hobby stworzył je 19-letni Michał Rogalski z Torunia.

Nie jest zadowolony

– Do teraz jestem pod wrażeniem, do jakiej skali to urosło. Cały ten projekt zaczął się bowiem od mojej wewnętrznej potrzeby zbierania danych. Zwyczajnie mnie to interesowało jako hobby. I kiedy to szerzej udostępniłem, okazało się, że nie tylko ja mam taką potrzebę, ale też setki tysięcy ludzi, którzy korzystają z tego arkusza – dziennikarze, naukowcy, placówki badawcze – dziwi się twórca bazy.

19-latek nie jest jednak zadowolony z tego, że rząd kluczowe decyzje podejmuje w oparciu o bazę danych, którą on stworzył w ramach hobby.

Taka sytuacja jest niedopuszczalna. Moja praca nie powinna być aż tak potrzebna i strategia oraz działanie państwa nie powinny być od niej w ogóle zależne. […] To jest sytuacja absurdalna, bowiem bardzo wiele różnych placówek badawczych, uniwersytetów kontaktowało się ze mną, organizowało spotkania. Jest wiele różnych prac naukowych, które nie bazowały na danych z ministerstwa, a bazowały na moich danych – mówi.

Rząd robi sobie jaja?

Rogalski zaznacza, że nie daje głowy za to, że w jego bazie nie pojawiają się błędy. Nic dziwnego – chłopak zrobił tę bazę danych dla zabawy. Tymczasem polski rząd podpiera się jego pracą tak, jakby odpowiadał za nią zespół analityków z długim doświadczeniem zawodowym.

– Zawsze istnieje prawdopodobieństwo jakiegoś problemu, a szczególnie jeżeli chodzi o błędy. Można nawet zażartować, że źle wpiszę coś do wiersza i się okaże, że jutro będziemy mieli narodową kwarantannę mówi 19-latek.

Czyżby tajemniczy „eksperci”, których rząd nie chce ujawnić byli więc tak naprawdę hobbystami z Internetu, których pracą można się posłużyć za darmo?

Źródło: komputerswiat.pl

REKLAMA