„To nie handel jest ogniskiem zakażeń. Nie ma racjonalnych podstaw do zamykania galerii handlowych”

Galeria handlowa.
Galeria handlowa - zdj. ilustracyjne / fot.: Pixabay
REKLAMA

To nie handel jest ogniskiem zakażeń i nie ma racjonalnych podstaw do zamykania galerii handlowych – wskazuje Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Według POHiD nowe restrykcje uderzą w cały łańcuch dostaw i branże powiązane, powodując drastyczny spadek obrotów w handlu i usługach.

W związku ze wzrostem zakażeń koronawirusem i wprowadzeniem przez rząd nowych ograniczeń w stanie epidemii, do 29 listopada br. galeriach i centrach handlowych o powierzchni powyżej 2 tys. mkw. część sklepów, kina i wyspy handlowe będą zamknięte.

Jak oceniła w rozmowie z PAP prezes POHiD Renata Juszkiewicz, nowe ograniczenia dla handlu to bardzo złe rozwiązanie.

REKLAMA

„Zarówno sieci zrzeszone w POHiD, jak i centra handlowe udowodniły, że są miejscami bezpiecznymi .Wdrożyliśmy rygorystyczne środki bezpieczeństwa, wykraczające poza wymogi GIS. Branża handlowa poniosła wydatki na poziomie 350 mln zł, aby klienci i pracownicy czuli się w sklepach bezpiecznie” – wskazała.

Dodała, że zakażenia w sklepach utrzymują się na znikomym poziomie zakażenia pionowe stanowią 0,4 proc., a poziome – 0,05 proc.

„Wynika z tego jasno, że to nie handel jest ogniskiem zakażeń i nie ma racjonalnych podstaw do zamykania galerii handlowych, ani działających w nich sklepów, np. tak strategicznych dla konsumentów sklepów RTV/AGD” – zaznaczyła Juszkiewicz.

„Zwłaszcza, że obecnie, z uwagi na obawy konsumentów dotyczące zdrowia, spadła liczba wizyt klientów w sklepach. Limity w sklepach i zamknięcie galerii handlowych oznaczają ograniczenie dostępu obywateli do towarów i usług” – dodała.

Według szefowej POHiD, nowe restrykcje uderzą nie tylko w firmy handlowe, ale w cały łańcuch dostaw i branże powiązane, powodując drastyczny spadek obrotów w handlu i usługach.

„W przypadku wielu najemców w galeriach handlowych, zwłaszcza małych butików, obostrzenia mogą wpłynąć na nierentowność prowadzonej działalności, a w skrajnych sytuacjach, na zwiększenie skali upadłości firm, co pociągnie za sobą likwidację miejsc pracy i lawinowy wzrost bezrobocia” – przewiduje.

Do 29 listopada br. w galeriach handlowych otwarte mimo ograniczeń są sklepy spożywcze, kosmetyczne, apteki – w tym sklepy z produktami leczniczymi i wyrobami medycznymi, środkami spożywczymi specjalnego przeznaczenia żywieniowego, gazetami lub książkami, artykułami budowlano-remontowymi, artykułami dla zwierząt domowych, usługami telekomunikacyjnymi, częściami i akcesoriami do samochodów lub motocykli i paliw.

W galeriach mogą działać też punkty usługowe, m.in. fryzjerzy, optycy, placówki bankowe, pocztowe, ubezpieczeniowe, a także zajmujące się naprawą samochodów lub motocykli, wymianą opon i dętek; myjnie samochodowe, ślusarskie, szewskie, krawieckie, pralnicze i gastronomiczne oferujące wyłącznie żywność na wynos.

W obiektach i placówkach handlowych oraz świadczących usługi pocztowe może przebywać jednocześnie nie więcej niż jedna osoba na 10 mkw. w przypadku obiektów i placówek o powierzchni nie większej niż 100 mkw., w sklepach powyżej 100 mkw. limit to jedna osoba na 15 mkw.

We wszystkich obiektach handlowych, nadal obowiązkowe jest noszenie rękawiczek lub dezynfekcja rąk oraz zakrywanie ust i nosa.

Zgodnie z zapowiedzią premiera Mateusza Morawieckiego, rząd nie wyklucza przedłużenia terminu częściowego zamknięcia galerii handlowych.

„Jeżeli epidemia dotknie powyżej 50 przypadków na 100 tys. mieszkańców, włączamy ten bardzo ostry hamulec bezpieczeństwa; jeżeli jednak przekroczy 70-75 przypadków na 100 tys., to będziemy musieli wdrożyć zasady narodowej kwarantanny – bardzo zasadnicze zakazy przemieszczania się, poruszania się i wszelkie zakazy” – mówił w środę premier.(PAP)

REKLAMA