Bunt Niemców. Tłumy na ulicach. Doszło do starć z policją i lewicą [VIDEO]

Foto: Twitter Martin Heller
REKLAMA

W Lipsku ponad 20 tys. ludzi protestowało przeciwko obostrzeniom i restrykcjom. Na manifestacji zaczęło być niebezpiecznie, gdy Niemcy zostali zaatakowani przez lewactwo, a policja zaczęła rozpędzać protest.

W sieci pojawiło się więcej nagrań z sobotnich zajść w Lipsku.

To właśnie tam ponad 20 tys. osób protestowało przeciwko restrykcjom nakładanych w związku z koronawirusem.

REKLAMA

Niemcy protestowali legalnie – na manifestację zezwolił sąd.

Jednak już na początku marszu policja uznała, że część osób nie ma maseczek i podjęła działania w celu rozbicia protestu.

Nie obyło się bez starć. W ruch poszły race i materiały pirotechniczne.

Ponadto do marszu o wolność nagle dołączyli się neonaziści, od których odcięli się przywódcy strajku.

Z drugiej strony pojawili się lewacy, którzy zaczęli agresywnie zachowywać się wobec wszystkich biorących udział w proteście.

Policja na Twitterze poinformowała, że doszło do wielu ataków na stróżów prawa.

Mimo, że policjanci zaczęli rozganiać protestujących, to część ludzi została do późnych godzin na ulicach miasta.

Z kolei niemieckie media poinformowały o co najmniej 32 atakach na dziennikarzy. Większość miała pochodzić rzekomo od domagających się wolności.

Według policji 90 proc. uczestników marszu nie miało maseczek lub nie zachowywało dystansu.

Protestujący skandowali: „wolność”, „pokój”, „nie dla dyktatury”. Część wzywało Angelę Merkel do ustąpienia.

Źródło: Deutsche Welle

REKLAMA