
Przyjęcie przez Hiszpanię w okresie pandemii koronawirusa przepisów cenzorskich wywołało zaniepokojenie Brukseli. PE ostrzegł, że nowe prawo „nie jest zgodne z inicjatywami UE w tym obszarze” – napisał w sobotę dziennik El Mundo.
„Komisja Europejska i Parlament Europejski analizują obecnie hiszpański plan walki z nieprawdziwą informacją, który został zatwierdzony ministerialnym rozporządzeniem podczas stanu alarmowego” – pisze gazeta.
„Do polemiki dochodzi w czasie debaty i porozumienia osiągniętego w tym tygodniu w Parlamencie Europejskim, aby uruchomić mechanizm warunkujący przyznawanie funduszy UE od respektowania wartości europejskich” – napisał „El Mundo”.
„To najgorszy moment do majstrowania przy państwie prawa i siania wątpliwości co do przestrzegania praworządności” – stwierdziły źródła PE, na które powołał się dziennik.
Socjalistyczny rząd Pedro Sancheza, rządzący w koalicji z radykalnie lewicową partią Unidas Podemos, utworzył dekretem stałą komisję (Comision Permanente) w celu zwalczania „nieprawdziwych informacji” w środkach masowego przekazu i w sieciach społecznościowych, o czym poinformowały wszystkie główne media hiszpańskie.
Przepisy w tej sprawie zostały opublikowane w dzienniku ustaw w piątek.
Lider największej prawicowej partii opozycyjnej Pablo Casado stwierdził na Twitterze, że w rzeczywistości rząd zmierza do „monitorowania mediów” i „ścigania” tego, co uważa za nieprawdziwa informacje.
„Ta komisja to orwellowskie Ministerstwo Prawdy – napisał – Niedopuszczalny atak na demokrację”.
Dla usprawiedliwienia kontrolowania informacji rząd Sancheza odwołał się do unijnej strategii zapisanej w planie działania, dotyczącym praw człowieka i demokracji (European Democracy Action Plan), który jednak „jeszcze nie wszedł w życie ani się tego nie oczekuje przynajmniej do końca br.” – zauważył El Mundo.
Zdaniem dziennika przepisy o powołaniu komitetu zależnego bezpośrednio od premiera w celu śledzenia mediów i sieci społecznościowych w poszukiwaniu kampanii dezinformacyjnych, bardzo się różni, zarówno w treści, jak i w formie, od inicjatyw UE, zmierzających do wstrzymania wrogich kampanii z zagranicy, których celem jest „destabilizacja ustroju demokratycznego”, czyli coć co w PRL nazywało się „podważaniem ustroju socjalistycznego”.
Wiceprzewodniczący Grupy Europejskiej Partii Ludowej (EPP) w PE Esteban Gonzalez Pons napisał na Twitterze, że „kłamstwem jest, jakoby kontrolowanie przez rząd hiszpański środków masowego przekazu pochodziło z Brukseli”. „Europejski normatyw przeciwko terroryzmowi jest blokowany właśnie przez opozycję z grupy socjalistów. Kłamać, aby ścigać kłamstwo, to zły początek. Unia Europejska zareaguje” – zapewnił.
Według „El Mundo” rząd powołuje się na dyrektywy unijne, odnoszące się głównie do zagrożenia procesów wyborczych poprzez ingerencję rosyjską, gdyż to ten problem został podjęty w UE. Tymczasem rządowy plan Sancheza obejmuje „szersze spektrum, właściwie wszystko” – stwierdził ekspert prawa Borja Adsuara, cytowany przez dziennik.
„To nie jest jasny normatyw. Czy można określić granice (informacji i dezinformacji) rozporządzeniem ministerialnym?” – zapytał.
Rząd uzurpuje sobie prawo do decydowania, co jest informacją prawdziwą, a co fałszywą – oznajmił wiceprzewodniczący ds. komunikowania w prawicowej PP, Pablo Montesinos, cytowany w czwartek przez „ABC”.
Rzecznik liberalnej Ciudadanos Edmundo Bal przypomniał, że to kodeks karny ustanawia granice wolności słowa i prasy, i „w tych ramach należy pozostać”.
Według Bala od początku kryzysu związanego z pandemią rząd Sancheza usiłował zwalczać tzw. fake newsy tak, aby pozostał tylko jeden, oficjalny kanał informacyjny, czyli by przepływ informacji był calkowicie zalezny od socjalistycznego rządu.
Prawnik i eurodeputowany z ramienia prawicowej partii Vox, Jorge Buxade zastanawiał się na Twitterze, czy można powiedzieć, że w Hiszpanii respektuje się podstawowe wolności obywatelskie.
Szef gabinetu premiera, Ivan Redondo usiłował rozwiać wątpliwości w sprawie intencji komitetu i zapewnił, że „ma on na celu monitorowanie ingerencji zewnętrznych, a nie cenzurowanie mediów krajowych”. Celem jest „zapewnienie koordynacji międzyministerialnej na poziomie operacyjnym w obszarze dezinformacji” – powiedział, cytowany przez „El Mundo”.
Oczywiście cenzorzy zawsze twierdza, że chodzi im o dbanie tylko o to, by informacje były prawdziwe. Nie powiedzą przeciez, że chodzi o kontrolowanie opinii i ograniczenie wolności słowa.
Redondo stanie na czele rządowego organu, obok sekretarza stanu ds. komunikowania, Miguela Angela Olivera. Komitet został zatwierdzony przez radę bezpieczeństwa narodowego (CNI), która ma nim przewodzić – poinformował dziennik.