Marcin Najman uwielbia być kontrowersyjny, ostatnio przypomniał o sobie słynną już obroną Jasnej Góry. Od dawna toczy boje z dziennikarzem sportowym Krzysztofem Stanowskim, a teraz postanowił zrecenzować urodę i ujawnić prawdziwe pobudki jakie pchają do działania przywódczynię Strajku Kobiet, a przede wszystkim feministkę Martę Lempart.
Najman przypomniał o sobie publikując filmik na Twitterze, w którym opowiadał jak przyjechał na Jasną Górę, żeby bronić jej przed lewactwem. Z tym, że żadne lewactwo tam się nie pojawiło.
Najman ścina się też co chwila ze środowiskiem sportowym. Ostatnio na tapecie jest jego konflikt z Krzysztofem Stanowskim, a po jednym z ostatnich odcinków Kanału Sportowego, zawodnik sportów walki został dodatkowo sprowokowany przez Mateusza Borka i Tomasza Smokowskiego, którzy na wizji nie omieszkali odnieść się do jasnogórskiego heroizmu zawodnika. Następnie wydarzyła się potyczka twitterowa z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem.
Teraz Najman wywołał sporo kontrowersji na antenie TVP Info. Najpierw wypowiedział się o motywach wściekłych, które rujnowały ostatnio polskie miasta i jak – chyba słusznie – zauważył, wiele z nich nie była na tyle refleksyjna, żeby przed przyłączaniem się do lewackich bojówek, sprawdzić po co to robią.
– 80 procent kobiet, które szły w tych marszach, nie przeczytały orzeczenia „Trybunału Konstytucyjnego”, przeciwko któremu występowały. Gdyby przeczytały, podejrzewam, że wszystkie pozostałyby w domach – powiedział.
Później przeszedł do zmasowanego ataku na feministkę, która prowokowała wszystkie te marsze. Postanowił zarzucić jej, że nie jest atrakcyjna jako kobieta i to dlatego próbuje buntować inne.
– Uważam, że największym problemem pani Lempart jest jej nienachalna uroda, która powoduje jakąś wściekłość. Próbuje w to zaangażować kobiety! A prawda jest taka, że nie ma brzydkich kobiet, po prostu trzeba się jak kobieta zachowywać – stwierdził Najman.
Prowadzący próbował wybrnąć z niezręcznej sytuacji i tłumaczył, że ocena urody nie powinna być poruszana.
#MarcinNajman: 80% kobiet, które szły w tych marszach, nie przeczytały orzeczenia "Trybunału Konstytucyjnego", przeciwko któremu występowały. Gdyby przeczytały, podejrzewam, że wszystkie pozostałyby w domach.
Na koniec jeszcze jedną rzecz, za którą może będę bardzo zhejtowany… https://t.co/LoW85DihhK pic.twitter.com/9p0A7ELkso
— Andrzej G. 🇵🇱 #ToJestWojna (@EreaAndrzej) November 9, 2020