Norbert Basiura, który został skazany na 25 lat pozbawienia wolności za dokonanie „zbrodni miłoszyckiej” (wcześniej wyrok za nią odsiadywał niesłusznie Tomasz Komenda) wyszedł z więzienia po 16 dniach.
Tomasz Komenda miał 23 lata, gdy jego życie zostało przerwane. Mężczyzna został skazany na 25 lat pozbawienia wolności za tzw. „zbrodnię miłoszycką”, czyli brutalny gwałt i morderstwo na 15-latce.
Po 18 latach – w trakcie których nad Komendą znęcano się w więzieniu i 3-krotnie próbował popełnić samobójstwo – ponownie zbadano dowody i stwierdzono, że jednak jest niewinny. Wyszło również na jaw, że policja przemocą wymusiła na nim przyznanie się do winy.
Basiura wychodzi po 16 dniach
15-letnia Małgorzata Kwiatkowska została zgwałcona przez 3 osoby. Później pozostawioną ją nagą na mrozie, gdzie przez wiele godzin umierała z zimna i przez odniesione rany.
W gospodarstwie Ireneusza M., które znajduje się nieopodal miejsca zdarzenia, znaleziono biżuterię dziewczyny. W czasie śledztwa 20 lat temu nic z tym faktem jednak nie zrobiono.
Jak również z tym, że podczas przesłuchań Ireneusz M. mówił o rzeczach, o których mógł wiedzieć jedynie sprawca. Dopiero po wyjściu Komendy i ponownym uruchomieniu sprawy wsadzono go do więzienia.
Po 20 latach skazano jeszcze jedną osobę – Norberta Basiurę, który twierdzi, że jest niewinny i nie chce ukrywać nazwiska. Mężczyzna wyszedł jednak po 16 dniach i będzie odpowiadał z wolnej stopy.
– Byłem umówiony na rozmowę z wychowawczynią. Otworzyła się krata, a ona przeprosiła mnie, że nie zabierze mnie na rozmowę, bo wychodzę do domu. To już drugi raz, tak się do odbyło. To uczucie nie do opisania – opowiada Basiura w rozmowie z Uwagą! TVN.
Prokuratura: dowody przeciw Basiurze są „ekstremalnie mocne”
– W przypadku Norberta Basiury dowody przez biegłych są ocenianie jako ekstremalnie mocne – mówił w uzasadnieniu sędzia.
Chodzi o świadczące o winie mężczyzny ślady biologiczne, które znaleziono na ubraniu dziewczyny. Sam Basiura twierdzi, że to niemożliwe.
– To jakiś wymysł. Jeżeli nie brałem udziału w gwałcie, nie było mnie na tym podwórku, to skąd mogło się tam pojawić moje DNA? – mówi.
– Żyjemy w dużym stresie. Im szybciej zakończy się ta sprawa, tym szybciej skończy się nasza męczarnia i będziemy mogli spać spokojnie. Staramy się myśleć pozytywnie, żyć normalnie. Spotykamy się ze znajomymi – mówi dalej.
– Z żoną nie rozmawiamy na tematy, które mogą nas pogrążyć w smutku. Staramy się myśleć pozytywnie. Rozmawialiśmy z dziećmi, wytłumaczyliśmy im, jak wygląda ta sprawa. Mój syn jest dorosły, córka ma 16 lat, czyli rozumieją sytuację i umieją wypowiedzieć swoje zdanie na ten temat. Nie boję się przyszłości z tego powodu, że nie mam nic na sumieniu. Te czasy pomyłek, jak w przypadku Tomasza Komendy, już minęły
Komenda: To jakaś kpina
– Kiedy Tomasz Komenda wyszedł z więzienia, myślałem o jego osiemnastoletnim piekle. Nie przypuszczałem jednak, że ta sprawa może dotknąć także mnie – stwierdza Basiura.
– Mieliśmy dobre życie. Wystarczyło doczekać spokojnej starości. Mamy zdrowe dzieci, pracę w straży pożarnej i jako kierowca, dom. Wszystko, co powinno być. Nagle to wszystko zostało zakłócone. Staramy się wracać do tamtych dni, rozmawiamy dużo, ale jest w nas mała niepewność – dodaje.
W niewinność mężczyzny nie wierzy Tomasz Komenda. – Wielokrotnie to powtarzałem. Jego miejsce jest tam, gdzie ja byłem przez 18 lat. On jest winny, wskazują na to dowody, które na pewno nie zostały, tak jak w moim przypadku, podrobione. On mógł cieszyć się wolnością, swoją żoną, dziećmi, a ja wszystko buduję od nowa – mówi.
– Dla mnie to absurd, chamstwo. Gość, który ma nieprawomocny wyrok 25 lat więzienia, wychodzi na wolność. To kpina – uważa.
Basiura jednak twierdzi, że cała sprawa skończy się dla niego dobrze. –Konsekwentnie nie wstydzę się twarzy, nazwiska. Chcę udowodnić swoją niewinność. Nie ma potrzeby, żebym uciekał, bo jestem niewinny – przekonuje.
Mężczyźnie grozi 25 lat pozbawienia wolności.
Źródło: Uwaga TVN