Rozmowa telefoniczna Franciszka z Joe Bidenem miała przynieść deklarację potencjalnego elekta, że jest gotowy „współpracować” z papieżem, „kierując się wspólną wiarą w godność i równość całej ludzkości”.
Jeśli dojdzie do zaprzysiężenia Joe Bidena 20 stycznia, będzie drugim prezydentem wyznania katolickiego w Stanach Zjednoczonych. Ponad 50 lat po Johnie Fitzgeraldzie Kennedym. Co prawda w obydwu tych przypadkach chodzi o katolików niemal „bezobjawowych”, ale rozmowa z Franciszkiem była dialogiem „dwóch katolików”.
Papież Franciszek osobiście pogratulował Bidenowi wygranej. Komunikat z otoczenia Demokratów stwierdza, że „prezydent elekt Joe Biden rozmawiał dziś rano z Jego Świątobliwością Papieżem Franciszkiem. Prezydent elekt podziękował Jego Świątobliwości za podzielenie się błogosławieństwem i gratulacje.”
Poza grzecznościowymi formułami uchylono też rąbka tajemnicy dotyczącej samej rozmowy. Tematami współpracy mają być kwestie „wspólnej wiary w godność i równość całej ludzkości”, zwłaszcza w obszarach „zwracania uwagi na ludzi zmarginalizowanych i ubogich”, „kryzysu związanego ze zmianami klimatycznymi” oraz „przyjmowania i integracji migrantów i uchodźców”.
Poprawnie, postępowo i z katolicyzmem społecznym mocno zredukowanym do ideologii jakiegoś kwietystycznego socjalizmu. Z tym, że to już było, ponad pół wieku temu. Podobny trochę „ekumenizm” można znaleźć nawet nie u „teologów wyzwolenia”, ale jeszcze np. w książkach Bolesława Piaseckiego.