Francuski politolog o islamie bez poprawnych politycznie światłocieni

Bitwa pod Lepanto Fot. Wikipedia
Bitwa pod Lepanto Fot. Wikipedia
REKLAMA

Według politologa Guillaume’a Bigota ostatnie ataki islamistycznego terroryzmu w Europie, czy walki w Górskim Karabachu, to różne odsłony tej samej ekspansji islamu, która towarzyszy historii od momentu powstania tej religii.

Przemoc jest nieodłącznie związana z rozprzestrzenianiem się islamu na przestrzeni wieków – twierdzi Bigot. Zrozumienie tego, co dzieje się w Stepanakercie, w Wiedniu czy w Nicei, wymaga cofnięcia się i powrotu do początków islamu oraz sposobów jego rozprzestrzeniania się przez 13 wieków.

Obecny rewolucyjny islam pod każdym względem jest podobny do pierwotnego islamu. Dzieli świat na trzy obszary. Pierwszy to „świat pokoju, w którym już panuje szariat” (dar al-Islam). Kolejny to „świat zawieszenia broni”, w którym islam jest zbyt słaby i musi czekać na swoją chwilę (dar-al-sulh). Trzeci świat to „świat wojny”, w którym islam może zarówno zaatakować, ale i być ofiarą ataku (dar-al-Harb). Religia islamu rozprzestrzenia się prawie wyłącznie dzięki dżihadowi, czyli woli przejścia ze stanu „dar al-Harb” do stanu „dar al-Islam” – dodaje politolog.

REKLAMA

Na przestrzeni wieków islam szerzył się głównie poprzez przemoc. Niewiele obszarów kolonizował handel przez szlaki karawan do Afryki Zachodniej i drogi morskie na Ocean Indyjskim. Warto przy tym zwrócić uwagę, że także tutaj kwitł handel niewolnikami. Co dodatkowo zaprzecza wizji pokojowego oraz tolerancyjnego islamu.

Na siłę trzeba odpowiedzieć siłą

Bigot twierdzi, że muzułmańskie królestwa rezygnowały w historii z projektu podboju tylko wtedy, kiedy napotkały na swojej drodze silniejszych od siebie. Tylko siła militarna powstrzymywała rozwój tej religii na obu krańcach ówcześnie znanego świata. Na Dalekim Wschodzie, na schodach chińskiej Azji Środkowej, wyznawcy islamu stanęli przed twierdzą Talas na terenie dzisiejszego Kirgistanu (w 751 r.), na dalekim Zachodzie pod Poitiers (732 r.).

Bigot przypomina też zatrzymanie tych pochodów w czasach nowożytnych pod Lepanto i w 1683 r. pod Wiedniem. Francuski politolog dodaje, że innej drogi nie ma. Tam, gdzie wyznawcy islamu zaczynają stanowić pewną liczącą się większość zawsze zaczyna się okres „dar al-Harb”. Wydaje się, że coś podobnego obserwujemy obecnie właśnie we Francji.

Nie są to tezy nowe. Jednak przy okazji ostatnich wydarzeń opinię Guillaume Bigota warto przytoczyć. Autor był doradcą m.in. ministrów spraw wewnętrznych, prawicowego – Charlesa Pasquy i lewicowego – Jean-Pierre’a Chevènementa. Jest też profesorem, zajmuje się geopolityką i kierował szkołą zarządzania im. Léonarda de Vinci. Obecnie jest szefem grupy IPAG Business-School, szkoły biznesowej zlokalizowanej w Paryżu, Nicei, Pekinie, Abidżanie i Los Angeles.

Guillaume Bigot występuje w BFM TV, CNEWS, Sud Radio i regularnie pisuje felietony w prasie (m.in. Figarovox, Causeur, Valeurs Actuelles, Atlantico).

Źródło: Valeurs Actuelles

REKLAMA