Chiny znów zaskakują świat. Tym razem chodzi o serwis społecznościowy Kuaishou, którego grupą docelową są niezamożni mieszkańcy małych miejscowości.
Instagram czy TikTok walczą o młodych ludzi z wielkich miast. Żyją z reklam luksusowych produktów podsuwanych młodym.
Tymczasem w Chinach sukcesy święci Kuaishou. Serwis bliźniaczo podobny do TikTok, ale z zupełnie inną grupą docelową.
Kuaishou jest skierowany do mieszkańców mniejszych miejscowości oraz z mniej zasobnym portfelem. To jednak nie przeszkadza zdobywać mu fanów.
Serwis Kuaishou odwiedza już 300 mln osób dziennie. Dla porównania działający na całym świecie TikTok – 600 mln.
Podczas niedawnej oferty publicznej na giełdzie w Hong Kongu 10 proc. akcji serwisu było warte 5 mld dolarów. Już w 2019 roku 20 proc. udziałów serwisu przejął chiński gigant w segmencie gier – Tencent.
Jakim cudem serwis, na którym pojawiają się kierowcy ciężarówek, rolnicy czy dzieciaki z biednych miejscowości, zyskał taką potęgę i pieniądze? To m.in. sposób działania platformy, która chce abyśmy obserwowali twórców i nawiązywali relacje.
Tymczasem konkurencja agresywnie podsuwa nam inne osoby, które „mogą się nam spodobać” (a przynajmniej według algorytmu).
Ponadto aplikacja Kuaishou jest połączona z chińskimi sieciami sklepów. A to pozwala twórcom reklamować produkty, jednocześnie podsuwając odnośniki do sklepów.
Twórcy zarabiają na afiliacji, Kuaishou na prowizji, a sieć e-commerce na sprzedaży. Podczas gdy TikTok zarabia tylko na reklamach, to Kuaishou na bezpośredniej sprzedaży.
Najlepsi potrafią w trakcie swojego streamu sprzedać produkty za nawet kilka milionów dolarów.
Źródło: Komputer Świat