W UE zaczyna się „obróbka skrawaniem” Polski i Węgier

Dezynfekcja pustej sali obrad Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Zdjęcie: EPA/OLIVIER HOSLET Dostawca: PAP/EPA.
Pusta sala obrad Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Zdjęcie: EPA/OLIVIER HOSLET Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Weto Polski i Węgier wobec arbitralnego uzależniania wypłat o tzw. „praworządności” zaczyna być powoli tłumaczone europejskiemu ludowi. Kuriozalny tekst na ten temat zamieszcza np. France Info.

„Wyobraź sobie, że przez miesiące – żeby nie powiedzieć lata – negocjujesz, walczysz, manewrujesz, w kółko, od nowa i kolejny raz wykonujesz obliczenia, aż wreszcie udaje Ci się ustalić budżet, na który wszyscy się zgadzają. Jednomyślność jest rzeczywiście niezbędna do przyjęcia budżetu Unii na kolejne siedem lat (2021-2027), który wynosi ponad 1 000 mld euro”.

Jest pięknie i:

REKLAMA

Wyobraź sobie, że Twoi najbardziej skąpi partnerzy, ci, których eufemistycznie nazywamy „oszczędnymi” (Holandia, Austria, Szwecja, Dania), w końcu zgadzają się na wspólne zadłużanie się i że także znajdujesz kompromis w sprawie planu historycznego ożywienia w obliczu kryzysu związanego z koronawirusem (750 mld)…”

Wtedy pojawia się zły Orban i Morawiecki:

„I na co to wszystko, bo właśnie owe plany zablokowały Polska i Węgry, kilka metrów przed metą. Ich weto jest jak wielki, jaskrawoczerwony znak „stop” wymachiwany pod nosami przedstawicieli UE, którzy w poniedziałek 16 listopada mieli dać zielone światło całemu procesowi”.

Było tak pięknie i tylko jeden „skromny” warunek – praworządność – stanął Warszawie i Budapesztowi kością w gardle. Francuska TV publiczna relacjonuje, że uznano to za „Atak na (ich) suwerenność, ingerencję Brukseli w (ich) sprawy wewnętrzne”. Nawet przytoczono zdanie Viktora Orbana, że „nie tworzyliśmy UE, aby mieć drugi Związek Radziecki”.

Zapowiadane weto uznano jednak za działanie „nieodpowiedzialne”:

„Gdy Europa ponownie jest w epicentrum pandemii koronawirusa, irytacja objawia się zwłaszcza w ramach Europejskiej Partii Ludowej (…), do której należy partia Viktora Orbana. Dla szefa EPL (Tuska) „sprzeciwiać się zasadzie rządów prawa to być przeciwko Europie. Donald Tusk nie chce już widzieć Fideszu w szeregach swojej formacji i prosi o jego wykluczenie”.

Dalej Francuzi już straszą wprost:

„Europa jest jak wielki teatr: na razie dwóch aktorów gra na jego scenie główne role. To nie potrwa długo! Za kulisami reszta grupy kontynuuje negocjacje. Jest jeszcze kilka scen do zagrania i z pewnością z innymi zwrotami akcji”. France Info dodaje, że zwłaszcza Polska potrzebuje unijnych pieniędzy.

REKLAMA