Profesor Simon o przegranym lecie Morawieckiego. „Epidemii nikt już nie kontroluje, dane to fikcja”

Ordynator oddziału zakaźnego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu, prof. Krzysztof Simon, podczas konferencji prasowej pod placówką.
Ordynator oddziału zakaźnego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu, prof. Krzysztof Simon, podczas konferencji prasowej pod placówką. PAP/Maciej Kulczyński
REKLAMA

Latem kompletnie straciliśmy czas. Wybory, głosowania, opowieści, kompletne bzdury. (…) Jest późno, epidemii nikt nie kontroluje – mówi na antenie TVN24 profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii UM i ordynator Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu.

Prof. Krzysztof Simon zwrócił uwagę, że polska służba zdrowia jest pod ścianą, ludzie nie wstrzymują nerwowo, a epidemia jest poza kontrolą. Tymczasem rząd podejmuje chaotyczne i radykalne decyzje. Ekspert zaznaczył też, że dane dostępne mediach dotyczące zakażeń to w praktyce fikcja.

– Proszę pamiętać, że podawane dane, przy tych nieścisłościach i naszych informacjach, które mamy jako specjaliści, że masę osób zakażonych nie zgłasza się do lekarza, bo boi się problemów, oceniamy zakażenia na 100-110 tys. dziennie – dodał.

REKLAMA

Profesor zauważa, że obecne działania rządu doprowadzają państwo do katastrofy. – Przy tej skali coraz więcej osób się zakaża. Ma to minus, bo dochodzi do zakażeń i plus, bo powstaje bariera, ktoś nabiera odporności. Aby nie doprowadzić państwa do upadku, muszą być jakiekolwiek restrykcje, ale w sposób racjonalny – powiedział lekarz.

Szaleńczy ideologiczny pomysł

– Nigdy nie zrozumiem, dlaczego nie mogą być czynne (sklepy – red.) za zgodą pracowników. Skoro nie ma pieniędzy, skoro trzeba rozparcelować handel, żeby ludzie się nie gromadzili, to dlaczego te wszystkie sklepy nie są czynne w niedziele? To jakiś ideologiczny, szaleńczy pomysł. Jak ktoś chce, niech pracuje w niedziele – dodał.

Ciekawą rzecz powiedział profesor odnośnie ognisk zakażeń. Jak się okazuje „strzały restrykcyjne” rządzących pod tym względem zaczynają wydawać się kompletnie chybione. – Największa przyjmowana liczba pacjentów to wcale nie są zakażenia szkolne, nie pochodowe, bo to jest nieprawda, to jest propaganda. To są zakażenia rodzinne plus niestety szpitalne i w zakładach pracy. Tu trzeba skupić siły na testowanie, na ograniczenia kontaktów i przestrzeganie restrykcji – mówił prof. Simon.

Wszyscy mówili, że będzie katastrofa

– Jeśli 90 proc. ludzi nosiłoby (maseczki – red.) i wszelkimi metodami zwalczylibyśmy tych szaleńców antycovidowych, którzy uważają, że u nas leżą statyści, no bo takie są wypowiedzi tych idiotów, to nie byłoby epidemii – ocenił.

Simon położył mocny nacisk na to, żeby podkreślić indolencję i nieodpowiedzialność rządu w okresie letnim, który kompletnie został zaprzepaszczony. – Przez trzy miesiące nic kompletnie się nie działo. Proszę mi podać jedno łózko, które oddano między majem a wrześniem. Wszyscy specjaliści mówili, ze będzie katastrofa. Wreszcie się premier za to zabrał, ale to jest strasznie spóźnione – dodał.

– Straciliśmy czas podczas wakacji, kompletnie. Wybory, głosowania, opowieści, kompletne bzdury. (…) Jest późno, epidemii nikt nie kontroluje – podsumował.

Źródła: TVN24, RP.pl

REKLAMA