Co zrobiła rządowa komisja ds. pedofilii przez półtora roku? Ustaliła pensje członków i ogłosiła kilka przetargów

pedofilia
Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA

Półtora roku temu rząd PiS powołał komisję ds. pedofilii. Nie dopuszczono do niej ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i oprócz wydawania pieniędzy podatnika nic nie zrobiono.

Po premierze pierwszego filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” premier Mateusz Morawiecki zapowiedział powstanie komisji ds. pedofilii. Po trzech miesiącach pojawiła się ustawa, która ustanowiła powstanie komisji, ale później zapadła cisza.

Dopiero po premierze drugiego filmu, po kolejnych dziewięciu miesiącach od powstania, do komisji powołano pierwszego członka. Przez ponad półtora roku komisja tylko powstała, ustaliła pensje członków i ogłosiła kilka przetargów.

REKLAMA

Prac merytorycznych jednak brak. – Żartobliwie mówiłem, że ta komisja powinna nosić imię braci Sekielskich – śmieje się w ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Jego kandydaturę na członka komisji Sejm odrzucił. Mimo, że ksiądz sprawami ofiar pedofilii w Kościele zajmuje się od lat.

Na początku na pracę komisji miano przeznaczyć 12 mln złotych. Później jej roczny budżet miał wynieść 8 mln złotych, a ostatecznie skurczył się do 5 mln złotych.

Na co poszły te pieniądze? Na telefony komisja wyda w tym roku prawie 90 tys. złotych, a na usługi pocztowe 290 tys. złotych.

Ponadto komisja kupi komputery za 135 tys. złotych i zamówi setki rodzajów artykułów biurowych. Członkowie będą dostawać nawet po 11 tys. złotych.

Urzędowy kierowca zgarnie ponad 7 tys. złotych, a pensja informatyka wyniesie 8 tys. złotych.

Przewidziano też różne dodatki do tych pensji.

Komisja zostanie zasypana wnioskami, w tej chwili bardzo dużo środowisk czeka na to, żeby przekazać informacje. Również ja posiadam wiele listów i też czekam na to, aż będzie opublikowany adres. Komisja naprawdę będzie miała co robić. Będzie część wniosków, która dotyczy duchownych, ale to nie jest komisja tylko do rozpatrywania tych spraw – wskazuje ks. Isakowicz-Zaleski.
Ksiądz chce zawiadomić komisję o co najmniej kilkunastu sprawach dotyczących duchownych.

Zajmowałem się na przykład sprawą duchownego z diecezji tarnowskiej, który molestował kilkanaście osób. Chodzi o małych chłopców, którzy dzisiaj są dorosłymi mężczyznami. Byłem zdumiony, ile osób zgłosiło się z powodu tego jednego sprawcy. Może być tak, że sprawców nie będzie aż tak wielu, ale ofiar bardzo dużo – wyjaśnia ksiądz.

Ks. Isakowicz-Zaleski ma też poważne zastrzeżenia do komisji. – Komisja powinna o wiele szerzej spojrzeć na problem, nie tylko na molestowanie dzieci do 15. roku życia. Nie może być tak, że ktoś przekracza 15. rok życia i już nie jest ofiarą. Mam taki przypadek, chodzi o molestowanie na obozie harcerskim, gdzie ofiara miała 15 lat i parę miesięcy. Kiedy zwróciła się do prokuratury, to po aptekarsku wyliczono, ile miała lat w chwili molestowania – powiedział ksiądz Isakowicz-Zaleski, który przyznaje, że największą słabością komisji jest jej upolitycznienie.

Kandydaci to na pewno ludzie uczciwi, niektórych znam, mam o nich dobre zdanie. Natomiast są wskazywani przez środowiska polityczne. Pozostaje pytanie, na ile będą niezależni. Czy politycy będą ingerować w sprawy? Dużo będzie od nich zależało: czy obronią swoją niezależność, czy nie. Nie mam cienia wątpliwości, że będą naciski – dodał.

Źródło: Tok FM

REKLAMA