Do 10 grudnia potrwa proces Nicolasa Sarkozyego w tzw. „aferze podsłuchowej”. To pierwsza w historii V Republiki sprawa, w której przed sądem stan osobiście prezydent. Zarzuty: korupcja i powoływanie się na wpływy polityczne.
Rozprawa przed paryskim sądem karnym rozpoczęła się wczesnym popołudniem w poniedziałek 23 listopada. Na ławie oskarżonych są jeszcze adwokat Sarkozyego Thierry Herzog i sędzia Azibert. Herzog miał obiecywać awans sędziemu Azibertowi w zamian za informacje o stanie śledztwa w sprawie nieformalnego finansowania jego kampanii przez właścicielkę firmy L’Oreal Lilianę Bettancourt.
Gilbert Azibert na rozprawę nie przybył. Ma dziś 74 lata i jego adwokaci znaleźli mu usprawiedliwienie w postaci pandemii i obaw o zakażenie. Dlatego proces trzeba było zawiesić. Sąd zlecił ekspertyzę medyczną oskarżonego. Mieszka on w Bordeaux, więc sprawa z pewnością się przeciągnie.
Trzej oskarżeni kwestionują jakikolwiek „układ korupcyjny”. „Wytłumaczę się przed sądem, bo zawsze wywiązywałem się ze swoich zobowiązań”, oświadczył Nicolas Sarkozy. Oskarżanym grozi jednak do dziesięciu lat więzienia i nawet milion euro grzywny.
Otoczenie Sarkozyego twierdzi, że prezydentowi trudno będzie coś udowodnić. Były prezydent komunikował jednak się w tej sprawie w 2014 r. z Herzogiem, swoim adwokatem i przyjacielem, za pomocą tajnego telefonu i pod fałszywą tożsamością, jako Paul Bismuth.
„Przychylny” sędzia w Sądzie Kasacyjnym (Azibert) miał im pomóc, a w zamian dostać intratne stanowisko w Księstwie Monako. Obrona Sarkozego oskarża jednak francuski wymiar sprawiedliwości o nielegalne podsłuchiwania poufnych rozmów prezydenta z jego prawnikiem.
Jego adwokaci powołują się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z czerwca 2016 r., zgodnie z którym nagrania z podsłuchów mogą być uznane jako dowody przeciwko prawnikowi, ale nie jego klientowi.
Sarkozy przegrał wybory prezydenckich w 2012 r. w drugiej turze z Francois Hollande’em. Dzisiaj jest nawet nieformalnym „doradcą” prezydenta Macrona. Za byłym przywódcą ciągną się jednak afery z nielegalnym finansowaniem jego kampanii, nie tylko przez Bettancourt, ale też przez libijskiego przywódcę Kadafiego. Proces w tej sprawie ma się rozpocząć w marcu 2021 roku („afera Bygmalion”).
Sarkozy jest pierwszym byłym prezydentem Republiki, który stanął przed sądem. Co prawda w 2011 r. Jacques Chirac został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za defraudację funduszy publicznych (fikcyjne zatrudnianie), ale dotyczyło to jego funkcji z mera Paryża. Poza tym Chirac nigdy do sądu nie poszedł ze względu na stan zdrowia.
Źródło: AFP/ France Info/ PAP