Beata Szydło chce być prezydentem. Dwa powody, dla których milczy ws. aborcji

Beata Szydło / Fot. PAP, Piotr Polak
Beata Szydło / Fot. PAP, Piotr Polak
REKLAMA

Beata Szydło chce wystartować w wyborach prezydenckich w 2025 roku – mówi osoba blisko związana z Prawem i Sprawiedliwością.

Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji rząd znalazł się na zakręcie. Na front medialny nie są wysyłane czołowe postacie, lecz osoby z drugiego szeregu.

Milczy też Beata Szydło. Wg osoby blisko związanej z PiS, są ku temu dwa powody. Po pierwsze, Szydło nie chce bronić rządu Mateusza Morawieckiego, który „wysadził” ją z posady premiera.

REKLAMA

Po drugie, gra na siebie. Szydło marzy się bowiem przejęcie prezydentury w 2025 roku po Andrzeju Dudzie. Milczenie ma sprawić, że nie będzie aż tak bardzo kojarzona z aborcją.

Motywacja Szydło jest prosta. Ona chce być prezydentem po Andrzeju Dudzie. Ma taki plan i do tego dąży. Wypowiadanie się teraz w sprawie aborcji do niczego jej nie jest potrzebne i może jej tylko zaszkodzić. Marząc o prezydenturze musi mieć potencjał na 51 proc. poparcia – mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” osoba blisko związana z PiS.

Mateusz Morawiecki przez lata pracował, aby wysadzić ją z rządu, to niech teraz sobie radzi sam. Morawiecki i Jarosław Kaczyński doskonale sobie na pewno poradzą – dodaje.

O możliwej kandydaturze Szydło w 2025 roku napomknął także niedawno Marek Suski. Wewnętrzna gra już się rozpoczęła, a o tym, kto wystartuje w wyścigu po schedę po Andrzeju Dudzie zdecydują zapewne wewnętrzne sondaże. Szydło, milcząc, nie chce przez ten czas przysparzać sobie nowych wrogów.

REKLAMA