
Podczas raportowania liczby pozytywnych testów na koronawirusa koronawirusem, rząd „zgubił” ponad 22 tys. przypadków. Według wyliczeń ekspertów oznacza to, że w dniach 10-11 listopada mogła zostać wprowadzona narodowa kwarantanna.
Podczas konferencji prasowej 4 listopada premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że jeżeli średnia liczba nowych potwierdzonych zakażeń koronawirusem z ostatnich siedmiu dni przekroczy 70-75 dziennie w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, zarządzona zostanie narodowa kwarantanna.
Kolejne dni przynosiły wzrost pozytywnych wyników na Covid-19. Według raportów ministerstwa zdrowia najwyższa średnia z siedmiu dni osiągnęła 66,8 na 100 tys. mieszkańców (11 listopada).
Ale gdyby dodać 22 tys. „zgubionych” przypadków z tamtego okresu, które ministerstwo dodało do ogólnej liczby pozytywnych wyników dopiero w tym tygodniu, wówczas średnia wyniosłaby ok. 71,4/100 tys. A to uprawniałoby do wprowadzenia narodowej kwarantanny.
Gdy przeliczyć wskaźnik średniego 7-dniowego przyrostu nowych przypadków na 100 tys. mieszkańców, z uwzględnieniem zgubionych przypadków z PSSE to 11.11 wyniósłby on 71,5.
To znaczy, że w rzeczywistości przekroczyliśmy próg "narodowej kwarantanny"❗
— Michał Rogalski💡 (@micalrg) November 23, 2020
Rząd oficjalnie tłumaczy, że wkradł się „błąd”. Nie świadczy to oczywiście najlepiej o całym systemie, ale jeśli rzeczywiście był to „błąd”, to możemy tylko zaapelować, aby tego typu „błędów” było więcej.
Jak pokazały bowiem następne tygodnie, liczba pozytywnych testów zaczęła spadać – bez narodowej kwarantanny. Co oznacza, że była ona całkowicie zbędna.
A jeśli (podkreślamy – jeśli) był to celowy zabieg, by narodowej kwarantanny nie wprowadzać, to następnym razem proponujemy wprowadzić tak wysokie progi, by nie musieć popełniać podobnych „błędów”.