Ludzie szturmują sklepy. Gigantyczne kolejki [FOTO]

Foto: Twitter Jagna Marczułajtis-Walczak
REKLAMA

W sobotę po raz pierwszy od niemal miesiąca otworzono sklepy w galeriach handlowych. Efekt? Ludzie masowo szturmują sklepy, a przed galeriami ustawiają się kolejki.

Zamknięcie sklepów niespożywczych w galeriach handlowych miało pomóc z ograniczeniem rozprzestrzeniania się koronawirusa. Tak przynajmniej twierdziło PiS i jego ministrowie, którzy na trzy tygodnie pozamykali sklepy.

W sobotę po raz pierwszy sklepy mogły zostać otwarte (oprócz gastronomii). Zbiegło się to ze świętem promocji czyli Black Friday, który w Polsce zwykle trwa nie jeden dzień, a cały weekend, aż do poniedziałku, gdy na wyprzedaże trafia elektronika (Cyber Monday).

REKLAMA

Efekty są widoczne. Przed sklepami ustawił się gigantyczny tłum ludzi, a w takim nie trudno o zakażenie – jak twierdzi władza.

Internet obiegły m.in. zdjęcia ludzi gromadzących się przed sklepami z ubraniami, obuwiem, elektroniką, czy Ikeą. Tłum pod sklepem to efekt reżimu sanitarnego w obiektach.

Sklepy bowiem nie mogą wpuszczać dowolnej (acz bezpiecznej) liczby klientów. Ta ograniczona jest do 1 klienta na 15 m kw.

Rzesza ludzi pod sklepami ustawiała się już od rana. A promocje sprawiają, że nie zamierzają odpuścić.

Źródło: InnPoland

REKLAMA