Filmy pokazujące przemoc policji wobec czarnoskórego producenta muzycznego wywołały zamieszki we Francji. Jak było naprawdę? [WIDEO]

Zamieszki w Paryżu po pobiciu Zeclera Fot. screen Twitter
Zamieszki w Paryżu po pobiciu Zeclera Fot. screen Twitter
REKLAMA

Filmiki z kamery przemysłowej pokazują policjantów, którzy biją czarnoskórego producenta muzyki rap Michela Zeclera, wywołały wielki skandal we Francji. Czterech funkcjonariuszy policji, uczestniczących w interwencji, zostało zawieszonych. Wszyscy oni twierdza zgodnie, że ich działania były zgodne z prawem.

Duża część opinii publicznej, politycy lewicy, a nawet prezydent, natychmiast potępili czterech policjantów, którzy 21 listopada brali udział w brutalnym aresztowaniu producenta muzycznego. Teraz możemy powiedzieć znacznie więcej o przebiegu wypadków. I w związku z tym cała sprawa nie wydaje się tak oczywista.

Dziennik „Le Parisien” pisze, że ​​czterech policjantów 28 listopada wciąż przebywało w areszcie, ale ujawnia nowe szczegóły i kontekst wydarzeń. W studio Michela Zeclera znaleziono torbę z konopiami. Policjanci twierdzą, że ich jedynym celem było zatrzymanie osób, przebywających w pomieszczeniu. Do szamotaniny i ostrej interwencji doszło dlatego, że policjanci uznali, iż z powodu posiadania narkotyków producent chciał uciec.

REKLAMA

Agenci twierdzą, że zatrzymany odmówił wyjścia ze studia i stawiał opór. Wezwał też na pomoc 9. kolegów, którzy przebywali w podziemiach studia. Wedle policji mężczyzna wcześniej szedł wczesniej ulicą bez obowiązkowej maski i od tego cała sprawa się zaczęła.

Wersje obu stron są ze sobą sprzeczne. Na kanale LCI, Patrice Ribeiro, sekretarz generalny związku policjantów Synergie-Officiers, podał, że funkcjonariusze zauważyli mężczyznę bez maski, który dźwigał duża torbę z „bardzo silnym zapachem narkotyków”. Miał też uderzyć jednego z policjantów jako pierwszy.

Związkowiec dodał, że ten mężczyzna ma na koncie napad z bronią w ręku i udział w gangu przestępczym. Przebywał już w więzieniu i ma bogatą, przestępczą kartotekę.

Także tygodnik „Valuers” twierdzi, że Michel Zecler był już karany za narkotyki, kradzieże oraz rozboje.

To kolejny przypadek, kiedy kryminalista staje się „bohaterem” lewicy.

REKLAMA