Koronawirus zaatakował reprezentację skoczków. Obwiniają maseczki

Od lewej: Geiger, Kraft, Andre Tande.
Od lewej: Geiger, Kraft, Andre Tande. (Zdj. PAP/EPA)
REKLAMA

Koronawirus zaatakował reprezentację Austrii w skokach narciarskich. W sumie wykryto sześć zakażeń, z czego chorych okazało się aż czterech skoczków. Wśród zawodników zainfekowanych jest zdobywca Kryształowej Kuli z ubiegłego roku Stefan Kraft. Austriacy przypuszczają, że wszystkiemu winne są maseczki.

– Uświadomiliśmy sobie, że cały czas powinniśmy nosić maski FFP2. Tymczasem w Wiśle nosiliśmy zwykłe maseczki z materiału – powiedział dla „Kronen Zeitung” Mario Stecher, dyrektor sportowy Austriackiej Federacji Narciarskiej.

Jego zdaniem członkowie austriackiej kadry zarazili się w drodze na konkurs Pucharu Świata w Wiśle. Dowodem na to ma być moment wystąpienia objawów u zainfekowanych.

REKLAMA

W momencie, kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze objawy, ekipa, która skakała w Wiśle poddała się izolacji. To miało uchronić przed kolejnymi zarażeniami. Tak się jednak nie stało. W sobotę pojawiła się informacja o zakażeniu Stefana Krafta i Michaela Hayboecka.

Teraz austriacka reprezentacja na mistrzostwach świata w lotach w Planicy może pojawić się w mocno rezerwowym składzie. Zawody będą odbywać się w dniach 10-13 grudnia.

Epidemia, która niestety atakuje środowisko skoczków odciśnie się mocnym piętnem na przebiegu całego sezonu i nie jest wykluczone, że wypaczy jego przebieg.

– Obawiamy się jednej rzeczy. Może się okazać, że Puchar Świata wygra nie tylko ten, kto będzie najlepiej skakał, ale ten kto nie będzie na kwarantannie. Każde potwierdzenie testem koronawirusa będzie bowiem skutkowało kilkunastodniową izolacją – mówił przed sezonem Aleksander Winiarski, lekarz kadry polskich skoczków, w rozmowie z Onet Sport.

Te słowa są jak najbardziej trafne, co pokazuje przykład Austriaków. Ich najlepsi zawodnicy stracą dwa weekendy w Pucharze Świata, a może i mistrzostwa świata w lotach narciarskich.

REKLAMA