Epidemia i restrykcje dobijają Polaków. Jesteśmy pogrążeni w depresji

Polacy największymi pesymistami w Europie.
(Zdj. pixabay.com)
REKLAMA

Epidemia depresji dotknęła Polaków. Sytuacja związana z koronakryzysem nie sprzyja naszemu zdrowiu psychicznemu. „20,7 mln opakowań antydepresantów na receptę kupiliśmy już w tym roku. To ponad milion więcej niż rok wcześniej. O połowę wzrosła też liczba dni na L4 z powodu zaburzeń psychicznych” – podaje „Rzeczpospolita”.

Polacy mocno przeżywają sytuację związaną z epidemią koronawirusa i restrykcjami podyktowanymi walką z nią. Jeszcze przed jesienną ofensywą zarazy prawie 40 proc. z nas oceniało, że cała ta sytuacja odbiła się na stanie psychicznym. Z kolei według sierpniowego sondażu Koalicji Bezpieczni w Pracy wynika, że ponad 30 proc. respondentów dostrzegło u siebie lęki, zaburzenia nastroju, a ok. 25 proc. zaburzenia snu.

– Druga, jesienna fala pandemii może jeszcze mocniej uderzyć w naszą, i tak już osłabioną, odporność psychiczną – przewiduje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Małgorzata Czernecka, psycholog i szefowa firmy doradczej Human Power.

REKLAMA

Czarnecka tłumaczyła, że w ostatnich miesiącach pracownicy znacznie częściej niż w zeszłym roku narzekają na poczucie przytłoczenia obowiązkami tymi w pracy i tymi w domach. W jeszcze gorszym stanie jest psychika menadżerów.

Niestety, kolejna zła wiadomość odnosi się do sposobu w jaki próbują sobie radzić dotknięci problemami. Okazuje się, że ponad połowa pracowników sięga w takiej sytuacji po alkohol, a aż 87 proc. po środki uspokajające.

Z danych firmy Iqvia udostępnionych „Rzeczpospolitej” wynika, że w ostatnich latach mocno wzrasta zakup leków antydepresyjnych i stabilizujących nastrój, w ostatnich miesiącach ta tendencja jest jeszcze bardziej dynamiczna.

Od początku roku do października apteki wykupiły 20,7 mln opakowań takich leków dostępnych na receptę. To już w tym momencie aż 1,1 mln więcej niż w ubiegłym roku. Te liczby ukazują tylko część zjawiska, bo Polacy obsesyjnie sięgają też po tego typu farmaceutyki dostępne bez recepty, albo suplementy diety.

Poza lekami o rozmiarze zjawiska świadczą też zwolnienia z powodu zaburzeń psychicznych. Z danych ZUS wynika, że od stycznia do września bieżącego roku liczba dni nieobecności w pracy spowodowanych zaburzeniami psychicznymi i zaburzeniami zachowania wyniosła 14,9 mln. A to prawie 50 proc. więcej niż rok wcześniej. Rekordowy był II kwartał z lockdownem, gdy wzrost ten w skali roku sięgnął 70 proc.

– Każdy z nas ma swoje granice, których nie jesteśmy w stanie długo przekraczać. Wyczerpujemy swoją energię życiową i w pewnym momencie organizm mówi dość – tłumaczyła Czernecka.

REKLAMA