Konserwatywno-liberalna dziennikarka wygrała z cenzorami. „Osoby weryfikujące infromacje po prostu kłamią”

Candance Owens. / foto: Wikimedia
REKLAMA

Candance Owens, amerykańska publicystka konserwatywna, pozwała amerykańskich cenzorów ukrywających się za fact-checkingiem i wygrała. – Chciałam pokazać, że te osoby weryfikujące informacje po prostu kłamią i zazwyczaj nie są sprawdzane – powiedziała zadowolona Owens.

Przypomnijmy, iż konserwatywna publicystka i aktywistka (w przełożeniu na realia polskie jej poglądy nazwalibyśmy konserwatywno-liberalnymi – red.), pozwała tzw. fact-checkerów, którzy – jak twierdziła niesłusznie – oznaczyli jej wpis jako fałszywy i doprowadzili ją do strat finansowych.

Owens udostępniła na Facebooku 12 listopada nagranie, pod którym napisała, że „Joe Biden dosłownie i prawnie nie jest prezydentem elektem”, co fact-checkerzy oznaczyli jako fake-news, choć oczywiście było zgodne ze stanem faktycznym.

REKLAMA

Owens rzuciła wyzwanie cenzorom i wygrała. Zajmująca się rzekomo weryfikacją informacji, a tak naprawdę cenzurą firma PolitiFact usunęła oznaczenie posta jako fałszywy, a także skasowała swój artykuł, który wyjaśniał rzekomą fałszywość zamieszczonego twierdzenia. Ponadto PolitiFact musiało zamieścić sprostowanie.

W ósmym miesiącu ciąży niestety nie mogę walczyć u boku patriotów, do których jestem przyzwyczajona, ale robię wszystko, by walczyć z tymi komunistami na sali sądowej – powiedziała Owens. – Moim celem jest demaskowanie po kolei tych kłamliwych „weryfikatorów informacji”.

Aktywiści lewicy, którzy zamykają ci usta

To nie jedyna sprawa, w której Owens chce walczyć z cenzorami. Oznaczyli oni zamieszczoną przez nią opinię lekarza nt. COVID-19, która nie szła po linii głównego nurtu. Owens zapowiedziała wówczas kolejny pozew. – Facebook dodał ostrzeżenie na moje konto i powiedział, że tylko informacje, z którymi się zgadzają, na temat COVID-19 … są do zaakceptowania – opowiadała publicystka.

Postanowiłam, że nie zamierzam się poddawać. Tzw. weryfikatorzy informacji, są aktywistami lewicy, którzy zamykają ci usta, jeżeli nie podoba im się to, co mówisz – twierdzi Owens. – Nadszedł czas, aby zweryfikować weryfikatorów informacji.

Odbiera się nam wolność. Media społecznościowe określają, co Amerykanie mogą, a czego nie mogą mówić, udostępniać, polubić i publikować – mówiła Owens.

Złowrogie widmo krąży nad Polską. Co jest faszyzmem, a co nim nie jest?

REKLAMA