Kto zatrzyma to szaleństwo? ZUS i Ministerstwo Rodziny chcą pełnego oskładkowania zleceniobiorców

Uwaga przedsiębiorcy! ZUS w akcji.
Uwaga przedsiębiorcy! ZUS w akcji. (Fot. YouTube/ZUS Zakład Ubezpieczeń Społecznych)
REKLAMA

ZUS chce oskładkować ok. milion osób, które pracują na kilku umowach i płacą „zaniżone” składki. Wszystko niby z troski o przyszłe emerytury tych ludzi.

– Obecne ubezpieczenia społeczne zleceniobiorców mogą negatywnie odbić się na wysokości ich świadczeń emerytalnych i rentowych. Kłóci się to z polityką prospołeczną rządu Zjednoczonej Prawicy. Dlatego rozmawiamy o reformie, szukamy jak najlepszych rozwiązań, które przyniosą korzyść Polakom – mówi Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej. – Dążymy do tego, by Polacy otrzymywali jak najwyższe świadczenia emerytalne, które pozwolą godnie przeżyć jesień życia. Obecne rozwiązania tego nie gwarantują, dlatego analizujemy różne warianty i rozmawiamy z naszymi partnerami społecznymi.

Przy tak patologicznym systemie emerytalnym, jaki mamy w Polsce, i tak trudno uwierzyć w jakiekolwiek godne emerytury za 20 lat. Tymczasem Ministerstwo Rodziny i ZUS najwyraźniej chcą, by zleceniobiorcy przez ten czas również nie mogli odłożyć sobie na godne życie.

REKLAMA

Szkodliwe zmiany najprawdopodobniej wejdą w życie od 2022 roku. Dla wielu osób może to oznaczać bezrobocie, a jednak propagandyści stojący za pomysłem utrzymują, że to z troski o osoby zatrudnione na takich umowach.

Zmiana może jednak przynieść ZUS zbyt duże zyski, by zrezygnowano z jej wdrożenia. Szacuje się, że pełne oskładkowanie zleceń może oznaczać zwiększenie wpływów do ZUS nawet o 4 mld zł rocznie.

Źródło: rp.pl

REKLAMA