11 szpitali nie przyjęło 72-latka, bo NIE miał koronawirusa! Mężczyzna nie przeżył

Łóżko szpitalne - zdjęcie ilustracyjne. / foto: pexels
Łóżko szpitalne - zdjęcie ilustracyjne. / foto: pexels
REKLAMA

Do tragedii doszło w województwie śląskim. 11 tamtejszych szpitali odmówiło przyjęcia na oddział intensywnej terapii ciężko chorego 72-latka z Tarnowskich Gór. Placówki tłumaczyły swoje decyzje brakiem miejsc. Mężczyzna zmarł w miejscowym szpitalu. Był ojcem radnej powiatu tarnogórskiego. W badaniach wykluczono obecność koronawirusa.

Zdaniem prezesa tarnogórskiego szpitala dra Leszka Jagodzińskiego przyczyną tej i podobnych tragedii jest zbyt duże skupienie na walce z koronawirusem. Radykalnie zmniejsza to bowiem liczbę miejsc dla pacjentów niecovidowych, zwłaszcza wymagających intensywnej opieki medycznej.

Zmarły mężczyzna to ojciec radnej powiatu tarnogórskiego Moniki Oleś. O śmierci taty poinformowała podczas ostatniego zdalnego posiedzenia rady, podczas którego poruszano temat zwiększenia liczby łóżek covidowych w szpitalu.

REKLAMA

– Tak słyszymy, że te łóżka raz są, raz ich nie ma, raz wystarcza, w sumie wszystko tak w miarę opanowane. A ja bym chciała zapytać, mam konkretną sprawę – mówiła Oleś. Kobieta opowiedziała o śmierci swojego ojca, do której doszło 31 października.

Jak relacjonowała radna w rozmowie z portalem tarnogórski.info, jej ojciec od pewnego czasu chorował, ale nie miał koronawirusa. 27 października jego stan się pogorszył. 72-latek miał problemy z oddychaniem, jednak pogotowie najpierw odmówiło przyjazdu. – Po konsultacji z zaprzyjaźnioną lekarką zadzwoniłam jeszcze raz, pogotowie przyjechało i ratownicy zapytali tatę, czy chce jeździć po całej Polsce i szukać miejsc. Odmówił – mówiła.

Kilka dni później mężczyzna ponownie źle się poczuł. Pogotowie przyjechało za pierwszym razem i zabrało go do szpitala św. Kamila w Tarnowskich Górach. 72-latek był jednak w stanie skrajnej niewydolności oddechowej.

Z dokumentacji wynika, że mężczyznę bezskutecznie próbowano przekazać na oddział intensywnej terapii w innym szpitalu w Tarnowskich Górach, a także w szpitalach w Bytomiu, Katowicach-Ochojcu, Katowicach-Ligocie, Zawierciu, Częstochowie, Raciborzu, Piekarach Śląskich, Tychach, Gliwicach i Dąbrowie Górniczej.

– Czy to jest taka normalna sytuacja, czy mój tata miał po prostu pecha? Czy to jest normalne, że nie ma miejsc i że ludzie, czekając, umierają? – dopytywała radna.

Jak podkreślał dr Leszek Jagodziński, zbyt mała liczba miejsc na oddziałach intensywnej terapii zawsze była problemem polskiej służby zdrowia. – Niestety, epidemia nasiliła to zdecydowanie, dlatego że część oddziałów, część szpitali, w całości została przekształcona w szpitale covidowe. Według mojej wiedzy tylko w woj. śląskim wypadło 4,5 tys. łóżek przekształconych w covidowe – mówił.

– Pacjenci, którzy w tej chwili trafiają na internę, na chirurgię czy na laryngologię, to są pacjenci skrajnie zaniedbani, którzy przechodzili z tymi chorobami wiele tygodni, często niestety docierając za późno, nie ze swojej winy, z powodu tego, że odbijali się od zamkniętych oddziałów – alarmował.

Źródła: PAP/RMF FM

REKLAMA