
Uprawnień do wykluczania radnych z sesji rady miejskiej w Łodzi domaga się jej przewodniczący, Marcin Gołaszewski (KO). Gołaszewski z Koalicji Obywatelskiej chce, aby do statutu miasta wprowadzono przepis dający taką możliwość prowadzącemu obrady.
Radny Gołaszewski, były działacz „Nowoczesnej”, argumentuje że to wyeliminuje radnych, którzy przeszkadzają mu… w prowadzeniu obrad. Przewodniczący może odebrać głos radnemu, ale podobno to „nie skutkowało”.
„Mogłem odbierać głos, a radny nadal wrzeszczał. Był oczywiście formalnie obecny na sesji, mógł na przykład złożyć wniosek formalny. Wtedy muszę mu udzielić głosu. A co on w tym wniosku formalnym zrobi? Przecież nie jestem wróżką, że przewidzę, co on powie” – mówił szef rady.
Gołaszewski dodał, że w odbywanych ostatnio za pośrednictwem internetu obradach, które on prowadzi przeszkadzają mu radni opozycji, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Dodał, że wprowadzenie do statutu możliwości wykluczania radnych z obrad „nie mają charakteru politycznego”.
Podobno chodzi o wnioski mieszkańców, którzy chcą „ograniczyć możliwości niekulturalnego zachowania się radnych podczas sesji.” Zarzut braku kultury ma uzasadniać nazwanie Gołaszewskiego przez jednego z radnych „tłukiem, chamskim przewodniczącym i nieukiem”.
Sam przewodniczący łódzkiej rady miejskiej na swoim oficjalnym profilu społecznościowym trzyma graficzny symbol manifestacji feministek z wyeksponowanym w tle napisem: „Wy……ć”. Tłumaczy się jednak, że to tylko „tło”.
Według radnych opozycji Gołaszewski cenzuruje wypowiedzi polityków prawicy. Cała ta sytuacja pokazuje, że totalna opozycja tam gdzie ma władzę, w żadną demokrację już się nie bawi. Jeśli przejmie władzę, taki lokalny zamordyzm, wprowadzi i na szczeblu krajowym.
KOCHAM ŁÓDŹ❤️ DUMNY Z TEGO MIASTA❤️ 1.000 Łodzianek i Łodzian pokazało swój gniew⚡️ Żądamy szacunku i wyboru‼️ Precz z PiS‼️#StrajkKobiet #piekłokobiet pic.twitter.com/d5Pj0nBISB
— Marcin Gołaszewski (@golaszewskimar) November 21, 2020
Źródło: PAP