Rząd sam się gubi w śliskich przepisach dotyczących lodowisk. „Można, to znaczy nie można”

Lodowisko/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
Lodowisko/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA

Rząd gubi się w gąszczu własnoręcznie stworzonych absurdów prawnych. Do długiej listy wątpliwych logicznie przepisów dołączyć można także te dotyczące funkcjonowania lodowisk i ślizgawek. Zmagania z rozwikłaniem zagadki – można czy nie można – opisuje portal RMF FM.

Radio RMF FM próbowało ustalić, czy ślizgawki i lodowiska mogą działać w dobie mniemanej pandemii. „Jeżeli na lodowiskach/torach łyżwiarskich odbywają się współzawodnictwo sportowe, zajęcia sportowe i wydarzenia sportowe, to takie aktywności sportowe mogą być przeprowadzane. W omawianym kontekście wprowadzony jest natomiast zakaz indywidualnego uprawiania sportu, tzn. gdyby osoby chciały korzystać z lodowiska/toru łyżwiarskiego, poza dopuszczonymi formami, to takie działanie w rozumieniu obowiązujących przepisów jest niedopuszczalne” – odpowiedziało Ministerstwo Sportu.

Na pytanie dziennikarzy, czy zatem nie można wyjść z dzieckiem, czy znajomymi, na miejską ślizgawkę, resort zareagował… wymowną ciszą.

REKLAMA

Pytanie padło więc w kierunku współtwórcy przepisów – wicepremiera Jarosława Gowina. – Tych przepisów jest tak wiele i one ulegają pewnej korekcie, dlatego po briefingu sprawdzę i przekażę odpowiedź – twierdził. Po czym odesłał dziennikarzy do innych urzędów.

Odpowiedzi na tak postawione pytanie nie znała jednak ani Kancelaria Premiera, ani Ministerstwo Zdrowia. Jeden z urzędników odpowiedział jednak z rozbrajającą szczerością, ale anonimowo. Przyznał, że przepisy są dziurawe. Na tyle, że gminy, chcące budować ślizgawki, powinny zamówić odpowiednią opinię prawnika i chaotyczne prawo mieć w nosie.

Wykładnia Ministerstwa Sportu

„Uprzejmie informujemy, że zgodnie z aktualnymi regulacjami (§ 10 ust. 15 pkt 2 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 26 listopada 2020 r.) w zajęciach lub wydarzeniach sportowych oraz współzawodnictwie sportowym (z wyłączeniem pól golfowych, kortów tenisowych, stajni, stadnin i torów wyścigowych dla koni, infrastruktury do sportów wodnych i lotniczych, których nie dotyczą ograniczenia co do maksymalnej liczby osób) może brać udział nie więcej niż 150 uczestników jednocześnie, nie licząc osób zajmujących się obsługą wydarzenia. Wydarzenia sportowe i współzawodnictwo sportowe odbywać się może bez udziału publiczności.

Przepisy te mają charakter normy ogólnej (nie zawierają zasad szczegółowo opisujących działalność określonych obiektów – zalecenia w tym zakresie formułowane są przez Główny Inspektorat Sanitarny) i odnoszą się również do działalności torów łyżwiarskich i lodowisk, w tym w odniesieniu do sformułowanych w rozporządzeniu zasad sanitarnych.

Jeżeli więc na lodowiskach/torach łyżwiarskich odbywają się aktywności, o których mowa, tj. współzawodnictwo sportowe, zajęcia sportowe i wydarzenia sportowego, to takie aktywności sportowe mogą być przeprowadzane. W omawianym kontekście wprowadzony jest natomiast zakaz indywidualnego uprawiania sportu, tzn. gdyby osoby chciały korzystać z lodowiska/toru łyżwiarskiego, poza dopuszczonymi formami, to takie działanie w rozumieniu obowiązujących przepisów jest niedopuszczalne” – cytuje pełną wykładnię Ministerstwa Sportu RMF FM.

Można – znaczy nie można

Odpowiedź zatem łudząco przypomina tę, której w „Rejsie” udzielił Stanisław Tym Janowi Himilsbachowi. „Można. To znaczy nie można”.

REKLAMA