Nędzny obraz polskiej piłki. Lech po blamażu żegna się z możliwością awansu

Filip Marchwiński.
Filip Marchwiński. (PAP/EPA)
REKLAMA

Piłkarze Lecha Poznań przegrali w Lizbonie z Benficą 0:4 (0:1) w meczu piątej kolejki grupy D Ligi Europy i definitywnie stracili szansę na awans do 1/16 finału. Za tydzień w ostatnim spotkaniu grupowym na własnym stadionie zmierzą się ze szkockim Rangers FC.

 

Na inaugurację fazy grupowej poznaniacy przegrali u siebie 2:4, ale zebrali sporo pochwał za widowiskową grę. W Lizbonie zupełnie nie przypominali zespołu sprzed półtora miesiąca, znów stracili cztery gole, ale pod bramką przeciwnika nie stworzyli nawet jednej okazji.

REKLAMA

Lechici przed spotkaniem w Portugalii mieli tylko cień nadziei na zajęcie jedno z dwóch pierwszych miejsc w grupie D premiowanych awansem do 1/16 finału. Musieli nie tylko wygrać w Lizbonie i za tydzień z Rangers FC, a także dodatkowo liczyć, że Benfica lub Szkoci stracą punkty ze Standardem Liege.

Początek wyglądał nieźle

Trener „Kolejorza” Dariusz Żuraw na konferencji przedmeczowej zapowiadał, że dopóki jest szansa, jego drużyna będzie walczyć o wyjście z grupy. Tymczasem nieco zaskoczył wyjściowym składem, w którym oprócz kontuzjowanego Pedro Tiby (po meczu z Lechią Gdańsk wrócił do Poznania) zabrakło m.in. Thomasa Rogne, Jakuba Kamińskiego, Daniego Ramireza, Jakuba Modera i Mikaela Ishaka. Na środku obrony obok Lubomira Satki pojawił się natomiast Tomasz Dejewski, który w pierwszym meczu w Poznaniu nie do końca radził sobie z napastnikami Benfiki.

Gospodarze, którzy z kolei byli o krok od zapewnienia sobie awansu, wystąpili składzie dość zbliżonym do tego, w jakim zagrali w Poznaniu.

Początek meczu wyglądał nieźle w wykonaniu wicemistrza Polski. Wprawdzie przy pierwszym kontakcie z piłką Nika Kaczarawa niechcący uderzył rywala i otrzymał żółtą kartkę, ale gruziński napastnik w pierwszych minutach był dość aktywny.

Zmiana po kwadransie

Po kwadransie gry to lizbończycy zaczęli dyktować warunki. Długo, ale dość wolno rozgrywali akcje, a przemeblowana defensywa Lecha radziła sobie całkiem nieźle. W 21. min Portugalczykom udało się jednak oszukać obronę gości, akcja Darwina Nuneza z Pizzim powinna zakończyć się golem tego drugiego zawodnika, lecz Filip Bednarek znakomicie interweniował, a dobitka Nuneza poszybowała nad poprzeczką.

Kolejny błąd defensywy „Kolejorza” kosztował już utratę gola. Nie po raz pierwszy w tym sezonie poznaniacy stracili bramkę po stałym fragmencie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jan Vertonghen wygrał pojedynek powietrzny z Michałem Skórasiem i głową nie dał szans Bednarkowi.

Chwilę później Nicolas Otamendi ostro zaatakował Kaczarawę i Gruzin nie był już w stanie opuścić boiska o własnych siłach. Zastąpił go Ishak, ale Szwed niewiele zmienił oblicze Lecha w ataku. W ofensywnie tego wieczoru podopieczni Żurawia praktycznie nie istnieli.

Decydujący moment

Po zmianie stron Portugalczycy podkręcili tempo, akcje stawały się coraz groźniejsze, a Pizzi z Nunezem bez problemów dochodzili do sytuacji strzeleckich.

Decydujący moment spotkania nastąpił w 57. minucie, kiedy to bramkarz „Kolejorza” źle wybił piłkę, którą szybo przejęli rywale. Poznaniacy nie zdążyli poustawiać się w obronie i Nunez, który zaliczył w Poznaniu hat-tricka, w sytuacji sam na sam nie dał szans Bednarkowi. Kilkadziesiąt sekund później znów indywidualny błąd, tym razem Filipa Marchwińskiego, sprawił, że Pizzi, który długo szukał swojej szansy, w końcu trafił do siatki.

Emocje się skończyły – lizbończycy nie forsowali tempa, choć wciąż posiadali przewagę. Lechici z kolei nie mieli żadnych argumentów w ataku. Trzy zmiany dokonane przez Żurawia niewiele zmieniły, bowiem na boisku pojawili się dwaj obrońcy – Alan Czerwiński i Wasyl Krawieć, a przesunięcie do drugiej linii Puchacza też nie przyniosło większych efektów.

I pozamiatane…

Tuż przed upływem regulaminowego czasu gry rezerwowy Julian Weigl wykorzystał zupełną bierność obrońców gości i precyzyjnym strzałem przy słupku ustalił wynik meczu. Dopiero w ostatniej akcji Ramirez był bliski zdobycia honorowego gola, próbował przelobować Odisseasa Vlachodimosa, lecz golkiper Benfiki nie bez trudu przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Benfica Lizbona – Lech Poznań 4:0 (1:0).

Bramki: 1:0 Jan Vertonghen (36-głową), 2:0 Darwin Nunez (57), 3:0 Pizzi (58), 4:0 Julian Weigl (89).

Żółte kartki: Lech Poznań – Nika Kaczarawa, Filip Marchwiński.

Benfica Lizbona: Odisseas Vlachodimos – Gilberto, Jan Vertonghen, Nicolas Otamendi, Alejandro Grimaldo – Pizzi (59. Luca Waldschnidt), Gabriel, Rafa Silva (77. Franco Cervi) – Chiquinho (59. Julian Weigl), Darwin Nunez (59. Haris Seferovic), Everton (70. Pedrinho).

Lech Poznań: Filip Bednarek – Bohdan Butko, Lubomir Satka Tomasz Dejewski, Tymoteusz Puchacz – Michał Skóraś (63. Alan Czerwiński), Karlo Muhar, Mohammad Awwad (63. Dani Ramirez), Filip Marchwiński (82. Jakub Moder), Jan Sykora (63. Wasyl Krawieć) – Nika Kaczarawa (42. Mikael Ishak).

Sędziował: Srdan Jovanovic (Serbia). Mecz bez udziału publiczności.

(PAP)

REKLAMA