Polskie podziemie imprezowe działa w najlepsze. Kilka klubów zaliczyło bolesne wpadki

Koronawirus - zdj. ilustracyjne. Źródło: Pixabay
Koronawirus - zdj. ilustracyjne. Źródło: Pixabay
REKLAMA

W wyniku rządowego rozporządzenia kluby czy bary mają zakaz działalności. Nie trzeba było zatem długo czekać, by wszelkiego rodzaju imprezy przeniosły się do podziemia.

Przeglądając media społecznościowe celebrytów czy też osób aspirujących do miana bycia znanych z Instagrama czy z tego, że po prostu są znani, wielokrotnie można natknąć się na relacje z różnego rodzaju imprez. Te w teorii są zakazane.

Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego, w rozmowie z „Wprost” przyznaje, że „podziemia imprezowe” są służbom bardzo dobrze znane.

REKLAMA

Kiedy takie wykryją, wkraczają odpowiedni urzędnicy, którzy nakładają kary administracyjne do 30 tys. zł. Sanepid informacje o nielegalnych imprezach ma zazwyczaj od policji.

GIS zdradził, że od sierpnia do listopada przeprowadzono 1036 kontroli w dyskotekach i klubach nocnych. Służby wystawiły 967 pouczeń, 9 mandatów, a w 17 przypadkach zdecydowano się na wspomnianą karę administracyjną.

Kontrole mają ruszyć ze zdwojoną siłą w najbliższych dniach. Dotychczas „moce przerobowe” sanepidu były ograniczone ze względu na trudną sytuację epidemiczną. Liczba pozytywnych wyników w Polsce jednak spada, sanepid będzie miał mniej pracy, więc siły przerzuci na zwiększoną liczbę kontroli. Nie tylko miejsc imprezowych, ale i np. galerii handlowych, które w przypadku naruszeń koronawirusowych wytycznych będzie zamykał.

Podziemie imprezowe działa właściwie w każdym z większych polskich miast. Organizatorzy starają się za wszelką cenę takie wydarzenia ukryć. Dlatego imprezy reklamowane są głównie pocztą pantoflową, choć coraz częściej można już napotkać informacje o imprezach na różnych internetowych forach.

Czasami też zabawa odbywa się w naprędce organizowanych „tymczasowych” lokalach, których przed ogłoszoną pandemią nikt nie kojarzył z klubem czy barem.

Gdy organizatorzy zaliczą „wpadkę”, prowadzone są wobec nich czynności w kierunku przestępstwa sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Sprawy takie toczą się chociażby w Sopocie, Warszawie czy Częstochowie. To w tym drugim mieście wykryto dotychczas największą „nielegalną” imprezę. W klubie Don Kichot bawiło się ok. 1000 osób.

Podziemne imprezy w dobie Covid-19. „Tymczasowy” klub wykryty przez policję

 

REKLAMA